Prezentowana w Kijowie wystawa Przemka Krzakiewicza „Common Ground” jest oryginalnym połączeniem fotografii portretowej i wielokanałowej projekcji z elementami teorii chaosu. Na bazie realizowanych od wielu lat serii portretów osób zbierających się w jednym miejscu, połączonych wspólną ideą – światopoglądem, pasją, sposobem spędzania wolnego czasu – powstała interaktywna instalacja, nad której ostatecznym kształtem panuje nie autor, a widz.
Fotografowani przez Przemka Krzakiewicza ludzie chętnie pozują do portretów, swoją przynależność do idei, kościoła, fanklubu, mniejszości etnicznej podkreślając rekwizytami i kostiumem. Nic wcześniej nie wskazywało, że ich drogi się przetną. W instalacji „Common Ground” portrety ludzi wyrwanych ze swoich społeczności artysta zestawia w przypadkowe podzbiory. Płynący strumień obrazów zatrzymać może pojedynczy gest widza, tworzącego w ten sposób przypadkowe zestawienie kilku sportretowanych osób. Ich rzeczywiste spotkanie – mało prawdopodobne, choć możliwe – przywodzi na myśl zarówno teorię chaosu, jak i tzw. teorię sześciu stopni oddalenia.
Zgodnie z nią od dowolnie wybranej osoby dzieli nas najwyżej sześć innych osób. Niezależnie od klasy społecznej czy odległości geograficznej, uruchamiając łańcuch znajomych, możemy z jednakową łatwością dotrzeć do prezydenta USA, jak i pucybuta na obrzeżach Bombaju. Wobec tej zasady wszyscy jesteśmy równorzędni – jednakowo sobie dostępni. Roześmiana dziewczyna w bikini i pobożny chasyd, kibic piłki nożnej i szwajcarski kolekcjoner sztuki, miłośnik jamników i uczestniczka demonstracji w Kijowie. Więcej ich dzieli niż łączy. Każdy z portretowanych jest oddany własnej grupie, określającej jego miejsce we wszechświecie. Wspólnym mianownikiem społeczności może stać się idea lub miejsce: festiwal muzyczny, pogrzeb papieża czy rekonstrukcja historycznej bitwy. W instalacji Przemka Krzakiewicza to widz jednym gestem tworzy nowe „podzbiory” osób o często różnych światopoglądach, których wspólne spotkanie jest w takim samym stopniu możliwe, jak i nieprawdopodobne.
Na postawie teorii sześciu stopni oddalenia wiemy już, że między każdą z możliwych kombinacji portretów istnieje niewidzialna sieć relacji i bliższych lub dalszych znajomych; pozostaje pytanie o prawdopodobieństwo czy wręcz przewidywalność takiego a nie innego układu. Znawcy automatów do gry znają odpowiedź: jest ono nieskończenie niskie. Zwolennicy teorii chaosu znajdą tu pole do niekończących się rozważań. A widzowi pozostawmy pytanie, czy jego gestem kieruje przypadek, czy przeznaczenie. A także to, jakie odczucia i refleksje budzą w nim portretowane osoby i sytuacje.