Rusza kolejna odsłona kampanii społecznej Tatrzańskiego Parku Narodowego, która przypomina turystom, jak zachowywać się podczas wędrówki po górach. Porządku w Tatrach pilnują obecnie wykreowane na potrzeby informacyjne kampanii „Niedźwiedzie z TPN-u”, czyli najwierniejsi kibice Dzikiej Natury.
Wyczuwamy niepokornych
Niedźwiedzie nie są zwierzętami towarzyskimi. Unikają spotkań ze swoimi braćmi, ale też pamiętając o polowaniach i działaniach kłusowników, nie przepadają za ludźmi. I to do tego stopnia, że są w stanie wykorzystać zapomniane umiejętności, jak niedźwiedź, który wyczuwając turystów wskoczył do Morskiego Oka i przepłynął wzdłuż brzegu, aby ich ominąć.
Świetny węch jest mocnym atutem tych zwierząt, ale często prowadzi je także do zguby. Zmysł ten informuje osobnika nie tylko o padlinie zakopanej w lawinie, ale i o papierkach pozostawionych przez turystów na szlaku, które nie są najzdrowszym pokarmem dla dzikich zwierząt. Aby wzmocnić swoje wrażenia, niedźwiedzie stają na tylnych łapach, mogąc wtedy wyczuć zapach z dalszej odległości. Jedzenie pozostawione w samochodzie stojącym na parkingu nie jest dla nich niedostępne. Niedźwiedzie to wyjątkowo inteligentne zwierzęta – szybko się uczą na bazie doświadczeń. Bez problemu potrafią dostać się do zamkniętych samochodów. Najczęściej wdrapują się na dach i skaczą po nim tak długo, aż któraś z szyb pęknie.
– Zdarzyło się, że turyści po powrocie ze szlaku zastali zniszczony samochód, pomstując przy tym na łakome zwierzęta. Ale niedźwiedzie wyczuwają tylko niepokornych turystów, czyli tych, którzy pozostawiają jedzenie i śmieci w samochodzie lub na szlaku. Pojazdy pozostałych są bezpieczne – mówi Szymon Ziobrowski, dyrektor TPN.
[youtube=”HHa0vePuYCY”]
Synantropizacja
Jednym z najbardziej niebezpiecznych procesów wynikających z kontaktu z ludźmi jest dla niedźwiedzi synantropizacja. Polega na tym, że zwierzęta pozbywają się strachu przed ludźmi, podchodząc do nich coraz bliżej i zmieniając przy tym swoje naturalne zachowania. Niedźwiedzie, które ulegają synantropizacji, rezygnują z pokarmu, jaki mogą znaleźć w górach na rzecz resztek jedzenia czy papierków po cukierkach pozostawionych przez turystów. Z czasem stają się coraz śmielsze, żerują w śmietnikach, pasiekach, a nawet włamują się do schronisk. Synantropizacja jest o tyle groźna, że można ją zatrzymać jedynie w pierwszej fazie. Im dłużej zwierzęta przyzwyczajają się do kontaktu z ludźmi, tym trudniej jest je oduczyć niepożądanych zachowań. Znane są wyczyny niedźwiedzicy określanej jako „Pięćsetka”, która od 2000 roku zaczęła pojawiać się w Dolinie Roztoki. Podczas jednego z wypadów udało się jej wynieść z zaplecza schroniska w Pięciu Stawach kilkanaście beczek ze słodkim napojem, które później otwierała i wraz z młodymi zlizywała zawartość. To „Pięćsetce” zawdzięczamy zakaz poruszania się po zmroku szlakiem prowadzącym do schronisk w Morskim Oku i Pięciu Stawach.
Aby uniknąć sytuacji, które stanowią zagrożenie zarówno dla niedźwiedzi, jak i dla ludzi, Tatrzański Park Narodowy podjął się resocjalizacji jednych i drugich. W tym celu zlikwidowano kosze na śmieci stojące przy szlakach, a te posiadane przez schroniska muszą być specjalnie zabezpieczone i po zmroku opróżniane. Wprowadzono także elektryczne pastuchy – niedźwiedź sprawdza wszystko swoim wyjątkowo unerwionym nosem. Ewentualny kontakt z pastuchem może być dla niego bardzo nieprzyjemny.
W kolejnej części kampanii społecznej na rzecz niedźwiedzia brunatnego Tatrzański Park Narodowy uruchamia również kampanię kinową. W spocie zrealizowanym w poetyce trailera narrator przestrzega przed łamaniem zasad panujących w Tatrach, a „Niedźwiedzie z TPN-u” domagają się szacunku dla dzikiej natury.
JK