Logo

AktualnościGadżety reklamowe

PRACA bez gadżetów? To nie dla nas! | Paweł i Daria Młocek, PRETIUM

O tym jak ważne jest łączenie pracy z pasją, poszukiwanie niszy na rynku artykułów promocyjnych, o roli zgranego teamu w firmie i pomysłach na to, by marka PRETIUM rosła w siłę mówią Paweł i Daria Młocek, właściciele firmy PRETIUM.

Pretekstem do rozmowy jest okrągły jubileusz firmy, która istnieje już od 1999 roku. Jak wspominacie swoje początki?
Paweł Młocek: Początki były zaskakujące. Moją pasją były Rajdy Samochodowe, a nie było łatwo chodzić codziennie do pracy i przebywać na tygodniowej imprezie sportowej poza domem. Pomimo obecności sponsorów nie można było pozwolić sobie na ciągłe wakacje. Powstała potrzeba takiej formy dochodu, która nie wymagałaby mojej obecności w biurze od 8.00 do 16.00. W temat gadżetów wciągnęła mnie Daria ze swoją mamą, która miała już w tej dziedzinie pewne doświadczenie.
Daria Młocek: Na początku było trudno i łatwo zarazem. Trudno, ponieważ dostęp do produktów był dość ograniczony. Nie było polskich dostawców, towaru, który przychodzi do firmy z dnia na dzień. Odwiedzaliśmy lokalne hurtownie, sprowadzające towar z Chin i z dobrze wyposażoną walizką udawaliśmy się na spotkanie z klientem. Nawiązywaliśmy również kontakty z polskimi producentami – rzemieślnikami, którym składaliśmy wizyty celem poznania towaru. Przykładem mogą być portfele skórzane szyte z włoskiej skóry przez firmę, z którą współpracujemy do dziś. Z przyjemnością i zarazem z niedowierzaniem wspominam łatwość w sprzedaży. Wizyty u klientów dwadzieścia lat temu wyglądały zupełnie inaczej. Nie tworzyliśmy żadnych ofert. Byliśmy my i klient oczarowany produktem. Zamówienie otrzymywaliśmy najczęściej przy pierwszym spotkaniu. Myślę, że żaden coach ze swoimi twardymi technikami sprzedaży nie zarobiłby w tamtych czasach na chleb. Firma potrzebowała fajnego produktu, my go akurat mieliśmy i  jej go dostarczaliśmy. Ponadto, fajnie się z nami zawsze współpracowało.

No, a co z tymi rajdami?
P.M.: No cóż. Walka na trasach rajdowych zakończyła się z końcem sezonu 2000, kiedy okazało się, że jest to jeszcze droższy sport, niż się spodziewałem. Pasja zaczynała przybierać na sile, niestety nie ilość pieniędzy w portfelu. Później, przez kilka następnych lat tylko jako rozrywka, aż do 2012 roku, kiedy chciałem znów coś sobie udowodnić i wygrałem cykl Wyścigowego Pucharu Polski.

Jak zmieniało się Wasze portfolio produktowe na przestrzeni dwudziestu lat działalności?
D.M.: W zasadzie to ciągły, nieustanny rozwój. Początek XXI wieku to wielkie debiuty firm na rynku polskim i dość radykalne wzbogacanie oferty. Aczkolwiek zawsze przyświecał nam cel – mieć coś innego, szukać czegoś, co nas wyróżni, stawiać na kompleksowość oferty, satysfakcjonujące rozwiązania dla klientów. Pytanie: czy macie coś, czego nie mają inni? Wtedy zdecydowaliśmy się pójść w kierunku tworzenia własnych produktów. Chcieliśmy wyjść poza ograniczenia, jakie daje nam oferta dostawców. Zaczęliśmy kupować maszyny do druku, cięcia i wprowadzać własne doświadczalne produkty. Naszym asem w rękawie są reklamowe zawieszki zapachowe, które oferujemy klientom w każdym możliwym kształcie i zapachu. W tym roku wprowadziliśmy nowy model zawieszki XXL, która oprócz tego, że wspaniale pachnie, przyciąga uwagę swym niestandardowym rozmiarem. Zauważyliśmy, że w każdym samochodzie na lusterku coś wisi i niestety zazwyczaj są to jednokolorowe drzewka o zapachu cytryny lub wanilii. My oferujemy wolność nadruku i kształtu. I wspaniałe miejsce dla reklamy dla firm z większości branż. Uważam, że taka zawieszka powinna być ładna, zabawna i mieć wyjątkowy zapach. Chociażby jabłecznikowo-cynamonowo-goździkowy, np. przed świętami Bożego Narodzenia z logo firmy i pięknymi życzeniami dla wszystkich klientów.

„Ponad 6 tysięcy gadżetów w jednym miejscu” – takim hasłem reklamuje się internetowy sklep PRETIUM. To dużo czy mało?
D.M.: Wiem, że 6 tysięcy to nie jest dużo, ale wynika to głównie z logicznego skupienia produktów. Staraliśmy się zebrać najlepszą ofertę, a nie największą. Stworzyliśmy sklep, który ma kilka ciekawych użytkowych funkcji i nie każdy dostawca do tego się nadawał. Oczywiście pracujemy nad tym, ażeby asortyment stale się powiększał. Nasz sklep prawdopodobnie, chociaż tak bardzo nie analizowaliśmy rynku, jako pierwszy oferował możliwość przejścia całego procesu zakupowego od wyboru produktu, dołączenia logotypu, po dostawę zupełnie samodzielnie. Chcieliśmy wyjść do klientów, którzy cenią sobie własne zdanie lub czują dyskomfort w kontakcie z handlowcem. Oczywiście służy również jako wyszukiwarka pomysłów dla naszych stałych klientów.

Jakie artykuły promocyjne cieszą się ostatnio największym wzięciem?
P.M.: Osobiście nie lubię takiego pytania. Ja jestem ekstremalnym miłośnikiem wszelkiego rodzaju gadżetów i chyba największym promotorem swoich realizacji. Uwielbiam długopisy, czapeczki, kurtki, głośniki. Nigdy nie mam ich dosyć. Moim oczkiem w głowie jest wzorcownia, która ma powierzchnię około 80m2. Lubię po kryjomu wziąć gadżet, przetestować i odłożyć – A co dla klientów? Tutaj też nie ma zbyt wielu liderów. Nasi klienci to przekrój różnorodnych branż. I tak jak bardzo modne ostatnio produkty fitness nie przydadzą się klientom z branży energetycznej, tak i śrubokrętu nie pokochają pielęgniarki czy przedstawiciele firm medycznych. Większość działów marketingu doskonale porusza się w świecie gadżetów, spotykamy się też z klientami, którzy dopiero robią pierwsze kroki w tej formie reklamy. Naszym mocnym atrybutem jest produkcja zapachowych zawieszek reklamowych. Tutaj w zasadzie każda branża może być zainteresowana, a jest to gadżet tani, ładny i przywołujący miłe skojarzenia.

Duży asortyment to nie wszystko. Od kilku sezonów wiodącym trendem jest personalizacja. W jaki sposób Wasza oferta różnorodnych technik zdobienia odpowiada na te potrzeby klienta?
D.M.: Naszym głównym celem zawsze było zapewnienie klientowi najwyższego standardu obsługi poprzez profesjonalnych handlowców lub automat w postaci sklepu, ale zawsze z najwyższej jakości znakowaniem. To przecież o znakowanie tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. Tylko porządnie obrandowany produkt ma rację bytu. Posiadamy cały asortyment urządzeń do znakowania i personalizacji gadżetów. Większość produktów możemy oznakować w sposób niedostępny u czołowych dostawców.

Wśród klientów PRETIUM jest wiele znanych marek. Jakie zamówienie czy realizacja utkwiły szczególnie w pamięci lub były największym wyzwaniem dla firmy?
P.M.: Jednym z takich momentów, które na stałe wpisały się w historię firmy, była realizacja 25 tysięcy koszulek z nadrukiem. Ponad 10 lat temu, a powierzchnię firmy stanowiły 3 małe pokoje. Towar, który zaczął do nas przychodzić do nadruku, a później indywidualnego pakowania, przekroczył przyzwoite ilości. Były to około 30-kilogramowe kartony w liczbie 280 sztuk. W połowie pracy wszyscy mieli dość przenoszenia i pakowania.

No, ale dali radę! Zgrany zespół w firmie to przecież podstawa.
D.M.: Jesteśmy bardzo dumni, że możemy współpracować z tak fajną ekipą. Mamy nadzieję, że również oni zagrzali w firmie swoje miejsce i będą świętować z nami kolejne rocznice. To taka druga rodzina. Spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu, jesteśmy świadkami wzajemnych sukcesów i porażek, gorszych i lepszych dni. Ale zawsze staramy się, żeby ludzie, którym zawierzyliśmy w pewnym sensie współodpowiedzialność za firmę, czuli się w niej doceniani i ważni. Czy jest nas mało? Co prawda staramy się powiększać zespół, jednakże stawiane przez nas wysokie wymagania powodują, że następują pewne rotacje, nie zależy nam na osobach, które nie wykazują odpowiedniego zaangażowania.

Jak zmieniła się firma przez ostatnie dwie dekady i czy pozostali jeszcze jacyś klienci z tamtych lat?
D.M.: Mamy klientów, którzy są z nami od 20 lat. Niektóre firmy przekształciły się, inne zmieniły właścicieli, więc kontakt się urwał. Ale jesteśmy dumni z tego, że nowi doceniają nasz profesjonalizm i że ich grono stale się powiększa. Co do firmy, to faktycznie zaczynaliśmy w mieszkaniu. Następnie przenieśliśmy pracę do pokoju w biurowcu. Później zdecydowaliśmy się na kolejną przeprowadzkę. Dzisiaj firma zajmuje ok. 750 m2 powierzchni.

Czy rynek reklamy docenia siłę gadżetów jako skutecznego sposobu promocji firmy i marki?
D.M.: Uważam, że w pewnych kręgach uścisk dłoni i rzecz materialna zawsze będą miały znaczenie. Również podczas imprez okolicznościowych gadżet dopełnia przygotowania. Jak wyglądałby Dzień Dziecka bez małego prezentu dla naszych pociech? Kochamy dostawać prezenty i bawić się gadżetami. Ja nie wyobrażam sobie dzisiaj życia bez powerbanka, picia wody z butelki bez BPA czy czapeczki z logo sponsora Roberta Kubicy.

W jakim kierunku powinien się rozwijać rynek upominków?
P.M.: Zdecydowanie rozwój sklepów internetowych, w tym upominki reklamowe będą wchodziły w nowe grupy klientów. Powstaje mnóstwo mikro-przedsiębiorstw, które zaczynają sięgać po tego rodzaju rozwiązania. Kiedyś gadżet był zarezerwowany tylko dla bogatych lub świadomych firm, które zdawały sobie sprawę z jego siły i niskiej ceny. Dzisiaj, w dobie Internetu i dostępności produktów, klienci po cichu zajrzą na stronę www i okaże się, że stać ich na zakup 500 długopisów z nadrukiem, 50 koszulek, a może jeszcze kilku kubków termicznych.

Mąż i żona prowadzą razem firmę… nie macie siebie dosyć?
P.M.: Podobno robimy coś niezwykłego i ludzie, którzy nas znają, nie potrafią zrozumieć jak można pracować razem. Ja nie widzę w tym nic dziwnego, każdy ma swoją działkę i po prostu robimy swoje.
D.M.: Ta firma to nasze źródło utrzymania, a przy okazji pasja. Wspólnie zależy nam na tym, żeby wszystko działało jak najlepiej. Sukcesy przeżywamy wspólnie. Razem przeżywamy również porażki. Przy nich jednak zawsze się wspieramy. Łatwiej jest wtedy wytłumaczyć sobie, że to tylko małe potknięcie.

Czego Wam życzyć na kolejne dekady działalności?
D.M.: Stawiamy na ciągły rozwój i mamy kilka bardzo ciekawych i innowacyjnych pomysłów. Marzę o tym, aby wszystkie się ziściły, a marka PRETIUM rosła w siłę.

Rozmawiała Jaga Kolawa

Wywiad ukazał się w OOH magazine news! Pobierz wersję online: TUTAJ.

JK