Z Kayah rozmawiamy o pierwszym spotkaniu z Goranem Bregoviciem, trudnych początkach wspólnego nagrywania i ponadczasowości ich muzyki, a to wszystko z okazji 20-lecia wydania kultowej płyty „Kayah i Bregović”. Uczczeniem jubileuszu jest również wspólna trasa koncertowa, a najbliższy koncert duetu będziemy mogli podziwiać już 24 października tego roku w Krakowie.
20 lat (z Goranem Bregoviciem) minęło! Jak narodziła się ta współpraca? Skąd pomysł na Wasz muzyczny duet?
Mieliśmy okazję poznać się na rozdaniu nagród nieistniejącego już pisma „Machina”. Posadzono nas przy jednym stoliku. Nie wiedziałam, że siedzę z uwielbianym przeze mnie autorem soundtrack’u do filmu „Underground”. Wywołano mnie na scenę po nagrodę, zaśpiewałam dwie piosenki, wróciłam do stolika, a potem wywołano JEGO i myślałam, że zemdleję… Na imprezie wymieniliśmy tylko grzecznościowe pozdrowienia, na nic więcej nie było mnie z wrażenia stać. Po tygodniu dostałam telefon z mojej wytwórni z pytaniem czy chciałabym nagrać wspólną płytę. To początek pięknej bajki.
Stworzyliście takie hity, jak „Śpij kochany, śpij”, „Prawy do lewego” czy „Nie ma, nie ma ciebie”. Czy wiele z tych piosenek ma osobisty charakter?
Jak wszystko co piszę. Mam poza tym dużą empatię i nawet jeśli nie opisuję osobistych historii, mam do niech zawsze bardzo osobisty stosunek. Myślę, że najbardziej intymną piosenką z tej płyty jest „Trudno kochać”.
Jak wspominasz okres współpracy i tworzenia muzyki z Goranem? Co chcieliście przekazać słuchaczom Waszą muzyką?
Nie było łatwo. Początkowe plany nagrania płyty zupełnie spełzły na niczym, bo będąc w ciąży zupełnie straciłam głos i nie byłam w stanie nic wyśpiewać. Kolejne podejście też nie było proste, mój dwumiesięczny syn musiał być cały czas w studiu, bym mogła go karmić na żądanie. By stworzyć nam godne warunki w takiej sytuacji do pracy, Marek Kościkiewicz zaadoptował swój podwarszawski dom na studio, tak bym miała osobny pokój dla dziecka. Syn często przerywał mi nagranie, niestety zazwyczaj wtedy, gdy piosenka dobrze mi szła. Goran zaraził mnie też grypą i część piosenek nagrywałam z bardzo wysoką gorączką. Ponieważ nie byłam gotowa ze wszystkimi tekstami, zdarzało się, że pisałam je nocą przed kolejnym wejściem do studia.
Autorom w muzyce na ogół chodzi o to samo. By poruszyć jakieś czułe struny w naszym odbiorcy. By opowiedzieć historię w na tyle uniwersalny sposób, aby odbiorca uznał ją za własną. Zawsze jest marzenie z tyłu głowy by nasze dźwięki i treści docierały głęboko i wzbudzały refleksję, dawały radość lub pozwoliły na wybuch innych emocji.
Wydany w 1999 roku krążek został sprzedany w ponad milionowym nakładzie, otrzymując jednocześnie status diamentowej płyty oraz wiele nagród muzycznych. Które nagrody i wydarzenia związane z tą płytą były dla Was najważniejsze?
Nie kolekcjonuję nagród. To nie one są dla mnie istotne. Nie one są powodem, dla którego robię to, co robię. Dla mnie największą nagrodą jest to, że ludzie tysiącami przychodzą na nasze koncerty, że się wzruszają, tańczą, śpiewają, że nasza muzyka łączy także pokolenia, bo na koncerty przychodzą nieraz całymi rodzinami, a są także pod sceną dzieciaki, które są dużo młodsze od naszej płyty, a znają teksty na pamięć. Dla takich chwil warto żyć.
Polski rynek muzyczny w ciągu ostatnich 20 lat bardzo się zmienił. Wasza muzyka cały czas porywa do tańca i skupia rzesze fanów na koncertach. Co, Twoim zdaniem, odpowiada za ponadczasowość Waszej twórczości?
Z pewnością jest to sentyment u tych, którym piosenki kojarzą się z ważnymi wydarzeniami sprzed lat. Dużą siłą jest też prawda, która wybrzmiewa w każdej nucie i słowie. Ta muzyka poza tym pozwala na podróżowanie uchem po mapie. Z jednej strony jest bardzo egzotyczna, a z drugiej swojska.
Nie jest tajemnicą, że mimo wielkiego sukcesu, Wasze drogi z Goranem rozeszły się. Jeśli można spytać – co wpłynęło na tę decyzje, a także na tę o ponownym połączeniu sił?
Zatęskniliśmy za sobą, za tymi piosenkami, emocjami i za naszymi fanami. To bardzo proste mechanizmy. Kiedy Goran grał koncert w hali warszawskiego Koła zaprosił mnie jako gościa na kilka utworów. To co się wydarzyło wtedy uzmysłowiło nam jak ważna to płyta i dla nas i dla publiczności. Wtedy to narodził się pomysł wspólnej trasy koncertowej.
Z okazji jubileuszu specjalnie dla wszystkich fanów bałkańskich rytmów wydałaś nowy singiel pt. „Dawaj w długą”. Będzie więcej takich utworów?
Bardzo chciałam dać coś nowego tym wszystkim słuchaczom, którzy rozkochali się w bałkańskich rytmach. Teraz nie mam w planach kolejnych bałkańskich utworów. Choć ja bardzo lubię poruszać się w etnicznej muzyce z popowym sznytem. Nie wykluczone, że spotkam jeszcze na swojej drodze gdzieś w świecie muzyka, z którym będę mogła wspólnie zaprosić ludzi do kolejnej wielokulturowej przygody. Nigdy nie zamykam się na muzyczne przygody.
Czego możemy spodziewać się po krakowskim koncercie 24 października tego roku?
Szaleństwa!!!! (śmiech) Zapraszam gorąco. Będzie wspaniale!
Rozmawiała Katarzyna Lipska-Konieczko