Logo

Event MIX

Hotel Marriott w Warszawie – 30 lat minęło…

Wszyscy odwiedzający Warszawę prezydenci Stanów Zjednoczonych, największe gwiazdy muzyki, kultury, znane osobistości ze świata polityki, świetni sportowcy ale także turyści, którzy chcą usłyszeć bicie serca stolicy – wszystkich ich już od 30 lat łączy warszawski hotel Marriott. Podobnie jak połączył losy kilkudziesięciu osób, które miały przyjemność pracować w gmachu LIM w momencie jego otwarcia i… zostały do dziś.

Dla amerykańskiego potentata i lidera na rynku hotelarskim, decyzja o wejściu do Polski nie była łatwa. By hotel przyjął gości już kilka miesięcy po historycznych przemianach pamiętnych dla całego kraju, działania należało zacząć znacznie wcześniej, gdy wielu ludziom za żelazną kurtyną, Warszawa kojarzyła się różnie, niekoniecznie pozytywnie. Do przyjazdu tutaj wielu ludzi z Zachodu odstraszał nie tylko komunizm i szarość, ale nawet wizje biegających zimą po ulicach białych niedźwiedzi. Dlatego trzeba było zacząć od złamania stereotypów.

Mylne wyobrażenia trzeba było zresztą łamać po obu stronach. Studenci przychodzący pod koniec lat 80-tych na rozmowy do stojących w centrum Warszawy baraków nie wierzyli, że to, co zobaczyli w środku może być prawdą. Za drzwiami zwykłych pakamer czekały wnętrza przygotowane zupełnie inaczej niż to, co znali, a rekrutujący ich do pracy Amerykanie wyglądali niczym aktorzy z trudno wtedy dostępnych i rzadko oglądanych filmów z kaset video. Praca w takim środowisku była marzeniem każdego jeszcze zanim zaproponowano zarobki. A te okazały się godne – zdolni młodzi ludzie w miesiąc byli w stanie zarobić tyle, co ich rodzice przez cały rok.

Przygotowanie personelu było sporym wyzwaniem, bo przecież obsługa miała być na poziomie słynącego na całym świecie Marriotta, a nie baru mlecznego z „Misia” Barei. Jeszcze większym okazało się wykończenie budynku LIM. Spółki LOT, Ilbau i Marriott nie miały łatwego zadania, ale ostatecznie dokończyły budowę stojącego już wcześniej wysokiego szkieletu. Zrobiły to na tyle dobrze, że dziś bez tego budynku nie sposób wyobrazić sobie centrum Warszawy, której zmieniający się błyskawicznie obraz można było śledzić nie tylko z okien pokoi usytuowancyh ponad 20. piętrem, ale i ze słynącego z doskonałych koktajli baru Panorama. Bar na 40. piętrze stał się synonimem luksusu i do teraz menedżerowie wielkich gwiazd ze świata muzyki i sportu właśnie tam bardzo często lubią świętować podpisanie najważniejszych kontraktów, swoich urodzin czy spotkań towarzyskich w gronie przyjaciół.

Biznesmeni na przełomie lat 80-tych i 90-tych upodobali sobie z kolei Lobby Bar. Ludzie pracujący w Marriotcie od początku wspominają, że wykonali dużo pracy, by czuli się tam komfortowo ludzie z całego świata. Ci sami pracownicy wspominają też, że przez wiele lat najlepiej w Lobby Barze sprzedawał się… szampan Dom Perignon, którego smak i legenda idealnie dopełniał dobre dni spędzone w luksusowych wnętrzach Marriotta.

30 lat temu wejście do Marriotta było niczym przekroczenie progu innego świata. Także dla warszawian, którzy szybko pokochali pierwszą otwartą w Polsce Pizzę Hut, której dziś, miejsce zajmuje już od wielu lat kultowy Champions Sports Bar, będący najlepszym w mieście miejscem do oglądania i przeżywania sportowych emocji. Stoliki na historycznym ringu, na którym toczono pierwsze walki bokserskie, czy walki w formule MMA pamiętają wielu znanych gości, ogłaszających na konferencjach kolejne ważne wydarzenia sportowe. Koszulki z autografami na ścianach to najlepszy dowód sympatii wielu czołowych osób – ze świata polskiego jak również międzynarodowego świata sportu, a sam Champions stał się  obiektem zainteresowania kibiców wszystkich dyscyplin, którzy już kilka tygodni przed ważnym sportowym wydarzeniem błyskawicznie rezerwują stoliki.


Budowa obiektu, zdjęcie archiwalne

Od samego początku Marriott sprzyjał zdobywaniu szczytów. Dla jednych biznesowych, dla innych kariery. A dla jeszcze innych – ludzkich możliwości. To przecież właśnie tutaj Alain Robert postanowił w 1999 roku przyciągnąć zainteresowanie całego świata wspinając się pofasadzie budynku, bez zabezpieczenia, aż na dach. Francuski człowiek – pająk zyskał potem kilku polskich naśladowców, których próby udowadniają, że Marriott do dziś działa na wyobraźnię. A jeśli ktoś woli dostać się na 40. piętro w bardziej tradycyjny sposób – hotel jest współorganizatorem popularnego biegu po schodach – Marriott Everest Run.

Marriott wyznaczył standardy dla polskiego rynku hotelowego, wysoko zawiesił poprzeczkę na wysokości 40. piętra, a raczej 140 metrów, z których patrzą na Warszawę goście położonego najwyżej apartamentu prezydenckiego. Budynek LIM stał się symbolem stolicy, trwałym elementem jej krajobrazu, budowanym od 30 lat pomostem między wychodzącą z komunizmu Polski a innym, lepszym, światem. Kojarzony przez wielu właśnie ze zniewoleniem i szarością Pałac Kultury zyskał w 1989 bardzo godne, rozjaśniające także jego wizerunek, partnera w sercu stolicy.

Dziś, jedyny wtedy Marriott, ma już dobre towarzystwo. Warszawa rośnie, jako ważne europejskie miasto, bardzo szybko i dynamicznie rozwijające się, zyskuje z roku na rok coraz więcej inwestorów i partnerów biznesowych. Przybywa drapaczy chmur, przybywa także luksusowych hoteli. Również dla hotelu Marriott nastąpiła gigantyczna zmiana – 3 lata temu sieć Marriott przejęła sieć hoteli Starwood. Warszawski Marriott nie jest już samotny. Hotele, z którymi konkurował stały się siostrami, to chociażby Westin, Sheraton, Bristol, Four Points by Sheraton. W „rodzinie” Marriotta jest w Polsce łącznie 16 hoteli – to blisko 3500 pokoi. Sieć Marriott na całym świecie w swoim portfolio posiada 30 róznych marek. W 132 krajach funkcjonuje ponad 7 000 hoteli.

Apartament Prezydencki