NC: Jaka jest Pana funkcja i czym się Pan zajmuje w firmie Mark Andy?
SW: Mam to szczęście, że jestem osobą zaangażowaną w działalność Mark Andy w wielu aspektach. Jednym z nich jest m.in. przynależność do zespołów, z których pierwszy koncentruje się na rozwoju nowych produktów, drugi – projektuje każdą maszynę dopasowując ją do indywidualnych potrzeb danego klienta. Zaangażowanie w decyzje dotyczące projektowania i technologii to kluczowe obszary mojej pracy, poza tworzeniem technologicznej „mapy drogowej” dla nowych, przyszłych projektów. Dysponujemy w Mark Andy niesamowitym zespołem inżynierskim, który nie waha się podejmować nawet najtrudniejszych wyzwań.
NC: Co stymuluje działalność badawczo-rozwojową Mark Andy?
SW: W kontekście rozwoju nowych technologii i maszyn jest oczywistym, że nadrzędnym celem jest wparcie klientów w osiąganiu przez nich sukcesów rynkowych. To zaś wymaga głębokiego zrozumienia ich potrzeb oraz wyzwań, z jakimi się zmagają, także w perspektywie długookresowej. Wspólnie z osobami zajmującymi się zarządzaniem produktami oraz sprzedażą staramy się jak najlepiej zrozumieć potrzeby naszych klientów. To zaś oznacza wykraczanie daleko poza obecną sytuację rynkową i oferowanie rozwiązań, co do których przydatności mogą oni nawet nie zdawać sobie sprawy! Wtedy właśnie przystępujemy do akcji: w zespole inżynierskim zaczyna się burza mózgów, zaczynamy ważyć każdy z pomysłów, tworzymy nowe koncepcje, a następnie budujemy i testujemy prototypy.
NC: Jak proces ten zmieniał się w czasie, gdy jest Pan w firmie i co w największym stopniu ma na niego wpływ?
SW: Współczesne drukarnie i przetwórcy etykiet mają o wiele większe oczekiwania w kontekście technologii i możliwości przez nią oferowanych – kluczową zmienną pozostaje wydajność, ale w coraz większym stopniu jednym z priorytetów staje się proekologiczność. Naszą pracę stymulują trendy rynkowe, zarówno te dostrzegalne w perspektywie krótko – jak i długoterminowej. Drugie z wymienionych są najbardziej trudne do zdefiniowania, ale krytyczne w kontekście ich obserwacji i prognoz, gdyż mają największy wpływ na nasz rozwój. Musimy zatem zachować elastyczność, by zapewnić naszym klientom wychodzenie również naprzeciw trendom krótkookresowym.
NC: Czy może Pan tu podać jakiś przykład?
SW: Oczywiście. Jednym z trendów długookresowych, jakie bierzemy pod uwagę przy projektowaniu nowych maszyn, jest ukierunkowanie się klientów na niższe nakłady i coraz większą liczbę wariantów tworzonych etykiet, ich personalizację i dopasowanie do indywidualnych potrzeb zleceniodawców. Trend ten odgrywa rolę w technologicznym rozwoju sprzętu już od kilku lat, chociaż w czasie pandemii zaobserwowaliśmy krótkookresowe odejście od niego i czasowy powrót do nieco mniejszej liczby wariantów (SKU). Nasze rozwiązania muszą pozwolić klientom na przekraczanie granic wynikających z nowych trendów, a przy tym na dopasowanie się do zachodzących zmian.
NC: Jakie trendy rynkowe obecnie Pan zauważa?
SW: Trendem, który wciąż w największym stopniu wpływa na zmiany, jest rosnąca obecność druku cyfrowego w naszej przestrzeni rynkowej. Podobnie jak to ma miejsce w przypadku każdej zmiany technologicznej, także tutaj mamy szereg podejść w kontekście walki o udziały rynkowe. Wierzę, że gdy w nadchodzących latach sytuacja nieco się uspokoi, najbardziej zyskowne metody osiągną należne im akceptację i pozycję. Prędkość drukowania, koszt i jakość będą w dalszym ciągu stymulować obraz rynku. Widzimy też wzrost znaczenia technologii RFID w obszarze etykiet i opakowań – wierzę, iż sytuacja ta się utrzyma jeszcze przez pewien czas. W kontekście wyzwań związanych z pozyskaniem siły roboczej i globalnymi problemami z wykwalifikowanym personelem, każdy z producentów odczuwa rosnące potrzeby klientów względem coraz bardziej zaawansowanej technologii i większej automatyzacji, wspierających operatorów z mniejszym doświadczeniem.
NC: W jaki sposób na te potrzeby odpowiada Państwa zespół inżynieryjny?
SW: Istnieją dwa czynniki decydujące o stworzeniu skutecznej platformy druku cyfrowego. Pierwszym są wspomniane już wcześniej parametry techniczne maszyny: prędkość, koszt i jakość przez nią oferowana. Jednak to integracja systemu prowadzenia wstęgi oraz opcji hybrydowych powoduje, że całe rozwiązanie staje się kompletnym i wydajnym narzędziem produkcyjnym. W naszym przypadku koncentrujemy się na obu tych aspektach.
Co więcej, wprowadzamy do oferty zupełnie nowe rozwiązania takie jak sMArtlink. System ten pozwala na tworzenie i gromadzenie danych produkcyjnych, jak też ich przechowywanie. Staje się zatem narzędziem analitycznym i pozwala na efektywną komunikację z systemami ERP/MIS stosowanymi przez klientów.
NC: Jak dalece współpracujecie z drukarniami i właścicielami marek przy rozwijaniu nowych technologii? Jak tego rodzaju współpraca wygląda w praktyce?
SW: Ten proces jest kluczowy w kontekście rozwoju technologicznego naszych rozwiązań. Wszystko co robimy wynika ze zidentyfikowania potrzeb artykułowanych przez klientów. Ściśle z nimi współpracujemy w tym celu, zarówno bezpośrednio jak też poprzez działy zarządzania produktem i sprzedaży. Najlepszym przykładem jest tu seria maszyn fleksograficznych Pro Series, jakie właśnie wprowadzamy na rynek. Część drukarń prosiła nas o uzasadnioną ekonomicznie maszynę w pełni bazującą na technologii serwo. Inni wskazywali potrzebę posiadania opcji druku cyfrowego w wariancie entry level bądź klasy mid-level, z możliwością przekształcenia w konfigurację hybrydową. Zebraliśmy zatem z rynku wszystkie te opinie, poddaliśmy je – wspólnie z drukarniami – wnikliwej analizie i w efekcie powstała pierwsza platforma druku bazująca w pełni na technice fleksograficznej, umożliwiająca – w zależności od wariantu – drukowanie od strony lewej do prawej bądź od prawej do lewej, pozwalająca na rozbudowę o moduł cyfrowy. Uwzględniając zatem potrzeby naszych klientów, stworzyliśmy coś zupełnie nowego, wychodzącego poza pierwotne założenia. Powstało rozwiązanie, w ramach którego możemy zaoferować w pełni fleksograficzną maszynę w postaci Pro Series oraz cyfrowe modele Digital Pro 3 i Digital Pro Max, z uwzględnieniem zwiększonej wydajności i elastyczności.
NC: Jak Pan widzi przyszłość wąskowstęgowego druku fleksograficznego w perspektywie najbliższych 5-10 lat?
SW: Technologia ta będzie nadal podstawą dla wysokonakładowej produkcji. Fleksografia zapewnia bowiem najniższy koszt i największą prędkość w kontekście dużych nakładów, jak też największą elastyczność pod względem stosowanych podłoży i możliwości ich przetwarzania w trybie inline. Stworzone przez nas maszyny Performance Series i Evolution Series są w czołówce sprzedawanych przez nas rozwiązań. Nie poprzestajemy też w dalszym rozwijaniu techniki fleksograficznej i stale pracujemy nad nowymi maszynami. Najlepszym przykładem naszej wiary w przyszłość tej techniki jest wprowadzenie na rynek w tym roku modelu Pro Series.
NC: Gdzie w tej samej perspektywie czasowej widzi Pan technologię cyfrową?
SW: „Cyfra” wciąż zwiększa swój udział w całej przestrzeni rynkowej – wszyscy dostrzegamy też stale rosnący punkt opłacalności dzielący technologie cyfrową i fleksograficzną. Z projektowego punktu widzenia stale pracujemy tu nad zwiększeniem prędkości produkcyjnej i obniżeniem kosztów wydruku jednostkowego. Druk ze zmiennymi danymi (VDP) będzie wciąż bowiem tworzył przestrzeń dla nowych aplikacji. Będziemy też świadkami dalszych usprawnień w kontekście zintegrowania cyfrowych maszyn drukujących, skutkującymi zwiększaniem wydajności, przyjazności dla użytkownika i redukcji odpadów.
NC: Co Pana zdaniem odróżnia Mark Andy od jej konkurentów z segmentu wąskiej wstęgi?
SW: Jedną z najważniejszych rzeczy, jaka nas odróżnia to fakt, że nie tylko produkujemy maszyny fleksograficzne, ale też integrujemy w nich technologię cyfrową. Co więcej, tej drugiej nie postrzegamy jako osobnego rozwiązania, nad którym pracujemy oddzielnie. Gdy klient potrzebuje maszyny to bez względu na rodzaj zastosowanej w niej technologii, nasz proces wygląda tak samo. Jest to kluczowa cecha, która decyduje o naszej pozycji jako kompleksowego partnera dla branży – zgodnie z mottem Total Solutions Partner. Co więcej, nie boimy się nawet najbardziej złożonych i wymagających zastosowań i potrzeb zgłaszanych przez klientów, niezależnie od stopnia ich personalizacji. Nasi inżynierowie wręcz uwielbiają tego rodzaju wyzwania!
Więcej newsów z branży TUTAJ.