–
Sprzedaż ulubionego BMW, święta Bożego Narodzenia w piwnicy. Początek Waszej działalności wiązał się z wieloma wyzwaniami. Proszę przybliżyć naszym czytelnikom szczegóły pierwszego roku AirFresha. Jak to wszystko się zaczęło?
Pomysł na własną firmę pojawił się spontanicznie, podczas zwykłej rozmowy przy kawie z bratem, który prowadzi hurtownię motoryzacyjną. Gdy powiedział, że jeden z jego klientów zamawia duże ilości zapachów samochodowych, od razu zapaliła mi się lampka w głowie. Bez doświadczenia, bez rozeznania rynku, ale z wielką determinacją postanowiłem spróbować.
Sprzedałem swoje auto, wspomniane BMW serii 3, zainwestowałem wszystkie oszczędności i… zacząłem działać. Pierwszą produkcję – 7200 sztuk zapachów na kratkę wentylacyjną – rozwoziłem fiatem pandą, którego podarował mi tata. Wszystko robiliśmy ręcznie w piwnicy rodziców. Zapachy sprzedawałem głównie poprzez ogłoszenia B2B, bez przygotowania i jakiejkolwiek wiedzy handlowej. Do dziś pamiętam Święta Bożego Narodzenia, kiedy rodzice wyjechali do rodziny, a ja z moją dziewczyną (dziś żoną) zostaliśmy w piwnicy i nasączaliśmy zawieszki o zapachu pomarańczy. Ten zapach zawsze już będzie kojarzył mi się z początkiem naszej drogi.
Co dziś, z perspektywy czasu, uważacie za kluczowy moment/kamień milowy, który spowodował, że firma zaczęła się rozwijać?
Jednym z przełomowych momentów była nawiązana współpraca z sieciami handlowymi REAL, później Auchan. Dzięki temu projektowi firma mogła złapać oddech finansowy, a ja po raz pierwszy poczułem, że to ma sens. Potem zatrudniłem pierwszą osobę, która pomagała mi w składaniu zapachów. A kolejne miesiące to praca nad nową, wymagającą kolekcją zapachów celulozowych – popularnych zawieszek typu „choinka”. Choć wyglądają niepozornie – stworzenie produktu, który długo pachnie (celuloza nie żółknie) i jest szczelnie zamknięty w folię, okazało się gigantycznym wyzwaniem. Cały proces – od nasączenia po pakowanie – wykonywałem ręcznie w piwnicy u rodziców. Zawiązanie gumki, nasączenie i zapakowanie 1000 sztuk zajmowało mi wtedy dwa dni. Dziś ten sam proces zajmuje nam… max. pół godziny.
Drugim kamieniem milowym było otwarcie nowej siedziby w 2022 roku. To budynek zaprojektowany od podstaw pod nasze potrzeby. Dzięki niemu powierzchnia produkcyjna wzrosła do 1100 m², a inwestycje w park maszynowy i system zarządzania pozwoliły zautomatyzować i przyspieszyć wiele procesów. Te dwa momenty – pierwszy sukces handlowy i profesjonalizacja produkcji – otworzyły drzwi do dalszego rozwoju.
Wasze zapachy trafiają nie tylko na rynek polski i europejski, ale również do tak odległych miejsc jak Madagaskar czy Gwadelupa. Czy preferencje zapachowe klientów z różnych części świata istotnie się od siebie różnią?
Zdecydowanie tak. Każdy rynek ma swoje unikalne potrzeby i preferencje. Klienci z Europy często wybierają zapachy perfumowane – eleganckie, subtelne, inspirowane klasyką. Na Bliskim Wschodzie popularne są intensywne, egzotyczne kompozycje. W Afryce i Ameryce Północnej częściej zamawiane są nuty cytrusowe i świeże. Dlatego w naszej ofercie mamy tak szeroką gamę kompozycji – od luksusowych, przez naturalne, aż po bardziej oryginalne zapachy tematyczne. Elastyczność i umiejętność dopasowania produktu do rynku to nasz klucz do sukcesu na arenie międzynarodowej.
Jaka jest skala Waszej obecności na rynku zapachów samochodowych? Co Was wyróżnia?
Od początku działalności zajmujemy się produkcją zapachów samochodowych pod marką własną AirFresh oraz realizujemy produkcje private label, produkując zapachy pod klienta. Udział sprzedaży to mniej więcej 50/50. Jesteśmy producentem wielu zapachów, które są widoczne na polskim i zagranicznym rynku – niestety z powodu umów nie możemy zdradzić szczegółów współpracy z dużymi markami i ujawnić dla kogo produkujemy. Zapewne większość z czytelników woziło nasze zapachy w swoich autach.
Co wyróżnia naszą firmę? 90% procesów produkcyjnych wykonujemy sami – jesteśmy dzięki temu niezależni od podwykonawców, a cały proces produkcji i kontroli jakości mamy pod pełną kontrolą. Każdy produkt musi spełniać nasze wymagające normy wewnętrzne, gdyż tylko doskonałą jakością i formą jesteśmy w stanie wyróżnić się na rynku.
W Waszej ofercie jest wiele kolekcji. Która z nich jest bestsellerem? Czy istnieje wspólny mianownik pomiędzy sprzedażą detaliczną a zamówieniami private label?
Nasz absolutny bestseller to kolekcja BAMBOO – pierwsza na świecie forma zapachu bez użycia kleju, wykonana z drewna i filcu. Cechuje się unikatowym designem i trwałością. Drugą kluczową linią jest HAYA – kolekcja ekskluzywnych zapachów wykonanych z naturalnego drzewa bukowego. Technologia ich produkcji była niezwykle trudna, ale efekt końcowy przerósł nasze oczekiwania.
Wspólny mianownik? Zdecydowanie jakość i personalizacja. Zarówno w sprzedaży detalicznej, jak i private label stawiamy na oryginalność, precyzję wykonania i możliwość dostosowania produktu do potrzeb klienta – od zapachu, przez kształt, aż po opakowanie.
Co charakteryzuje Wasz zespół? Czym się kierujecie w codziennej pracy?
Nasz zespół liczy dziś 35 osób – i to dzięki nim AirFresh jest tym, czym jest. Od początku miałem ogromne szczęście do ludzi. Wszyscy są zaangażowani, kompetentni i godni zaufania. Decyzje podejmujemy błyskawicznie – nie potrzebujemy tygodni analiz, żeby ruszyć z nowym pomysłem. Zdarza się, że klient jednego dnia dzwoni z pomysłem, a następnego już testuje gotowy produkt. Nasze motto to: dbałość o detale. Uważamy, że tylko dzięki perfekcyjnej jakości możemy się wyróżnić na rynku i zdobyć zaufanie klientów.
Nasze początki w piwnicy u rodziców stały się już legendą w firmie. Ten etap ukształtował nasze DNA: ogromne zaangażowanie, pasja i gotowość do ciężkiej pracy to coś, co mamy we krwi do dziś.
Regularnie uczestniczycie w największych targach branżowych na całym świecie – od Warszawy, przez Amsterdam, po Las Vegas. Jakie znaczenie mają te wydarzenia dla rozwoju firmy? Czy któreś z nich szczególnie wpłynęło na kierunek, w jakim dziś podąża marka AirFresh?
Targi to dla nas kluczowe źródło inspiracji i relacji biznesowych. Uczestniczymy zarówno w wydarzeniach skupionych na private label (PLMA Amsterdam, PSI Düsseldorf, PROMO SHOW), jak i motoryzacyjnych (SEMA Las Vegas, Automechanika w Dubaju, Szanghaju, Birmingham, Frankfurcie oraz Stambule).
Każde z tych wydarzeń daje coś innego – PLMA otwiera drzwi do współpracy z dużymi sieciami, a SEMA czy Automechanika pozwalają rozwijać markę AirFresh jako eksperta w dziedzinie zapachów samochodowych. Dzięki targom poznajemy trendy, słuchamy klientów i adaptujemy rozwiązania, które są dziś naszym znakiem rozpoznawczym.
Produkowaliście już nietypowe zapachy, m.in. o aromacie krwi. Jak wygląda droga od „szalonej” koncepcji do gotowego produktu, który trafia na rynek?
Zawsze podchodzimy do takich pomysłów z entuzjazmem. Dla duńskiej armii stworzyliśmy zapach o zapachu krwi – wykorzystywany do celów treningowych. Dla jednego z dużych koncernów spożywczych – zapach frytek, a dla globalnej firmy kosmetycznej – zapach kremu. Proces zaczyna się od zrozumienia potrzeby i zaprojektowania kompozycji. Następnie testujemy ją w różnych nośnikach zapachowych, konsultujemy z klientem i dopracowujemy szczegóły opakowania. Od pomysłu do gotowego produktu często mija kilka tygodni – działamy szybko, bo mamy cały proces produkcyjny pod kontrolą. Tego typu realizacje to dla nas wyzwanie, ale i ogromna satysfakcja.
15 lat za Wami. Co dalej? Czego życzycie sobie na kolejne lata pracy?
Życzymy sobie… by nie zabrakło nam pasji i pomysłów. Chcemy dalej rozwijać markę AirFresh, szukać nowych form zapachów, nieoczywistych projektów i technologii, które pozwolą nam się wyróżnić na globalnym rynku. Już niebawem zaprezentujemy kolekcje STAY WILD i SIGNATURE, które mają szansę wyznaczyć nowy standard w świecie zapachów samochodowych. Marzymy o tym, aby za kolejne 15 lat mówić: „to dopiero początek”. I wierzymy, że z takim zespołem i podejściem – wszystko jest możliwe.
Rozmawiała Małgorzata Malinowska-Krawczyk
Artur Piotrowski
Założyciel i właściciel marki AirFresh – producenta innowacyjnych zapachów samochodowych obecnych na rynkach całego świata. Od 2010 roku rozwija firmę z pasją i dbałością o każdy detal – od pierwszych projektów w piwnicy po nowoczesną fabrykę i współpracę z globalnymi markami. Entuzjasta jakości, technologii i niestandardowego podejścia do designu produktu.
Artykuł ukazał się w ostatnim numerze OOH magazine. Do wglądu online TUTAJ.