Zanim zaczniemy budować własną markę, powinniśmy mieć produkt lub usługę, które są komukolwiek potrzebne. Zatem pierwsze pytanie, na które musimy sobie odpowiedzieć, brzmi: komu i w czym możemy pomóc? Odpowiedź – wbrew pozorom – nie jest wcale taka oczywista.
Organizując z moim bratem bieg Rzeźnika, dostrzegłem jaki jest potencjał w biegach innych niż uliczne. Zacząłem szukać czegoś dla siebie, czego jeszcze nie było w Polsce. Wystartowałem za granicą w biegu z przeszkodami i powiedziałem sobie, to jest właśnie to. Koniec świata nudnych biegów, to nasze pierwsze hasło, które idealnie oddawało istotę Runmageddonu. W kwietniu 2014 roku, zorganizowałem pierwszy event na torze wyścigów konnych na Służewcu, wtedy wystartowało 800 osób, a ja dołożyłem do eventu ponad 100 tysięcy. Na ostatnim majowym wydarzeniu w Warszawie było blisko 10 tysięcy osób, a wśród marek współpracujący z Runmageddonem były Samsung, Renault, Łomża, Wawel, Kubuś czy Salomon.
Kevin Roberts, prezes globalnej agencji Saatchi & Saatchi, w książce „Lovemarks” opisuje koncept marketingowy, który wykracza poza posiadanie dobrej i złej marki. Roberts twierdzi, że na rynku liczą się dwie wartości: szacunek i miłość względem produktów i usług. Ja budując swoją markę, miłość nazwałem fascynacją dzieląc ją na poszczególne kategorie:
Inspiracja – to co Runmageddon daje ludziom to inspiracja do stawania się lepszą wersją siebie. Walka ze swoimi słabościami, przeciwnościami, przekraczanie własnych granic.
– 5 zmysłów – im więcej zmysłów porusza dany produkt czy usługa, tym silniej oddziałuje na człowieka. Na Runmageddonie pobudzamy wszystkie zmysły. Wzrok. Już od pierwszych kroków po przekroczeniu bramy wejściowe, widzimy tłum ludzi, pełnych emocji, scenę, strefę startu i mety, miasteczko kibica. Słuch. Nagłośnienie jest bardzo ważnym elementem na naszych eventach, współpracujących partnerów dobieramy tak, aby muzyka przeszywała ludzi na wskroś. Smak. Można u nas poczuć smak: błota, piachu, strachu, radości, przygody, jak również mamy całe mnóstwo food trucków, które serwują przysmaki dla naszych uczestników. Węch. Nie da się nie poczuć unoszącego się za uczestnikami pyłu, rac na linii startu czy zapachu zwycięstwa nad sobą i własnymi ograniczeniami. Dotyk. To ulubiony zmysł naszych uczestników, na trasie czeka wiele przeszkód, których sami nie są w stanie pokonać. Pomoc w pokonywaniu naszych tras jest nieodzownym elementem każdego eventu.
– Słuchanie – jest to bardzo ważny element w komunikacji w branży eventowej. Słuchamy bardzo uważnie naszych zawodników, jak również siebie nawzajem. Mamy grono silnych liderów, którzy w swoich dziedzinach są specjalistami. Słuchając siebie nawzajem, dużo się uczymy, wyciągamy wnioski i cały czas prężnie się rozwijamy.
Szacunek, to wydawało by się oczywista wartość. A jednak bardzo dużo firm o nim zapomina. U nas jest to podstawowa zasada, którą kierujemy się w organizacji. Wszyscy, którzy chcą tworzyć to wyjątkowe wydarzenie muszą przestrzegać zasad, które wspólnie ustaliliśmy: uczciwość, zaangażowanie, współpraca, bezpieczeństwo i profesjonalizm. Każdy w firmie zna je na pamięć, a naszą siłą jest to, że wspólnie się do nich stosujemy.
Szacunek w Runmageddonie rozumiem następująco:
– Strategia – to podstawa, żeby od początku wiedzieć, dokąd chcemy dojść. Stawiamy sobie bardzo ambitne zadania, mamy jasne, spójne cele. To nas inspiruje do bycia coraz lepszymi z każdym eventem.
Jakość – jest nieodzownym elementem szacunku do uczestników. Jest priorytetowa na każdym poziomie organizacji, począwszy od komunikacji, grafik, pakietów startowych po trasę, bezpieczeństwo i pozyskiwanie nowych partnerów.
Wyniki – są najważniejsze dla dalszego rozwoju firmy.
Te wszystkie elementy sprawiły, że w ciągu czterech lat staliśmy się najbardziej rozpoznawalnym brandem w dziedzinie biegów przeszkodowych. Cały czas się uczymy i szukamy nowych rozwiązań. Dzięki temu ludzie będą z nami biegać, partnerzy będą chętnie współpracowali, co w efekcie da wynik, pozwalający na realizację kolejnych inspirujących, ambitnych celów.
To, co ważne przy budowaniu naszej marki, to tworzenie społeczności Runmageddończyków. Powstają portale w social mediach, gdzie ludzie wymieniają doświadczenia z biegów, podpowiadają sobie jak pokonać daną przeszkodę czy umawiają się na wspólną podróż na event. Motywują się wzajemnie do pokonywania coraz to trudniejszych dystansów. Dla tych wszystkich wymyśliliśmy statuetki – Weteran Runmageddonu i Korona Runmageddonu, które zdobywa się po ukończeniu kilku biegów. To spowodowało, że nasi uczestnicy podróżują po Polsce razem z nami. Artefakty bardzo sprzyjają budowaniu „Lovebrandu”.
Jarosław Bieniecki, twórca i prezes Runmageddonu.
Artykuł ukazał się w ostatnim numerze OOH magazine, pobierz bezpłatnie TUTAJ.