Z Bartoszem Szwedą, dyrektorem sprzedaży z firmy 3D BOX, producentem rozwiązań display z tektury falistej, rozmawiamy o logistyce, standaryzacji, trendach na rynku POS oraz nowym podejściu do transportowania i magazynowania wyprodukowanych materiałów.
Rozwój handlu i rosnąca konkurencja w sprzedaży detalicznej jest motorem rozwoju dla branży poligraficznej. Producenci, szczególnie z sektora FMCG, nie wyobrażają sobie skutecznej sprzedaży bez prowadzenia kampanii POS (ang. Point of Sale). Konieczność regularnej zmiany display’ów i ekspozytorów, by dopasować ekspozycje do aktualnie obowiązującej oferty, napędza produkcję. Powszechnie wiadomo, że kluczem do sukcesu w tej branży jest kreatywność i szybkość działania, a sprawna logistyka jest jednym z najważniejszych elementów pozwalających zwiększyć skuteczność kampanii POS.
Mówi się, że logistyka nie lubi standów.
Nie zgodzę się z tym. Na pierwszy rzut oka może się tak wydawać, ale logistyka po prostu nie lubi bałaganu. Dobrze przygotowane standy ekspozycyjne, wedle określonych wymagań, sprawnie spakowane w czapę i spięte, są w pełni gotowe do transportu. Przechodzą drogę przez cały łańcuch dostaw, od producenta przez centrum dystrybucyjne, aż do sklepu, gdzie trafiają w nienaruszonej formie. Konstrukcja display’ów powinna być zatem dopasowana do nowoczesnego łańcucha dostaw.
Czy taka standaryzacja nie zabija kreatywności w projektowaniu ekspozytorów?
Absolutnie nie. Rozumiemy, że sieci handlowe wprowadzają standaryzację nośników ze względu na usprawnienie procesów. Gotowe jednostki transportowe, przygotowane zgodnie z wytycznymi, w znaczący sposób przyśpieszają dostawę towaru do sklepów, a o to w tym wszystkim przecież chodzi. Skuteczna akcja promocyjna ma się rozpocząć w określonym czasie i miejscu. W innym wypadku może nie przynieść oczekiwanych zysków. Możemy spróbować odpowiedzieć na pytanie: czy standaryzacja nas ogranicza? Z pewnością jest to wyzwanie, bo z jednej strony musimy trzymać się standardów rynkowych, a jednocześnie pozostać kreatywnym. Takie są oczekiwania klientów sieciowych. Na rynku jesteśmy obecni od 2006 roku i cały czas rośniemy. Posiadamy nowoczesny zakład produkcyjny w Kłecku, w 2017 roku mocno doinwestowaliśmy i zmodernizowaliśmy nasz park maszynowy. Standaryzacja, jak widać, w żaden sposób nas nie spowalnia. Wręcz przeciwnie, ilość standów, jaką sieci są w stanie przesłać w ramach harmonicznego procesu, w naturalny sposób powoduje, że wydolność i zapotrzebowanie łańcucha wzrasta.
Stand makarony/sosy dla Barilla Poland.
Czy widzicie jakieś nowe trendy, czy coś się obecnie zmienia na rynku materiałów POS?
Na początku warto przypomnieć, że standy można podzielić na kilka kategorii. W przypadku dwóch podstawowych kategorii: pierwsza z nich to standy, które mają sprzedawać produkt, druga – to takie, które mają wzmocnić komunikację i promować markę. W przypadku standów sprzedażowych, konstrukcje są zazwyczaj niezbyt skomplikowane, a większość sieci ma swoje wytyczne jak taki display ma wyglądać. Tego rodzaju konstrukcje zazwyczaj były w budżetach działu logistyki czy działu zakupów. Druga kategoria standów ma wypromować produkt, który wchodzi na rynek. W tym przypadku mniejsze znaczenie ma ilość produktu umieszczona na standzie, a nacisk kładzie się na aspekt komunikacyjny. Tutaj bardzo ważna jest kreatywność i wspólne wypracowanie rozwiązania dostosowanego do strategii marketingowej klienta. Zaprojektowanie ekspozytorów promocyjnych wiąże się zwykle z większym budżetem, niż w przypadku standu sprzedażowego. Wracając do trendów zauważamy zmianę w całym procesie. Pierwszym kontaktem po stronie klienta jest zazwyczaj dział marketingu. Kiedy zostanie wypracowana koncepcja graficzna, dział zakupów stara się wynegocjować jak najlepszą cenę. Dlatego wybór dostawcy jedynie na podstawie ceny, bez wiedzy technicznej i znajomości specyfikacji, wymagań produktu i wytrzymałości konstrukcji nie jest dobrym rozwiązaniem.
Co zrobić, żeby praca nad projektem przebiegała bez problemów?
Praca nad display’ami to ciekawe doświadczenie ze względu na zaangażowanie wielu osób w jeden projekt. Na etapie projektowania standu współpracujemy z pracownikami marketingu, potem z działami zakupów. Następnie gotowy produkt trafia do działu logistyki. Usprawnienie komunikacji już od momentu planowania akcji promocyjnej, znacznie udoskonala cały proces. Wtedy każda strona ma szansę wyrazić swoje oczekiwania. Marketing szuka najbardziej kreatywnych i spektakularnych projektów, dział zakupów głównie kieruje się ceną, a logistyka oczekuje efektywnych i bezpiecznych rozwiązań transportowych.
A co dla Was jest najważniejsze?
Jakość jest najistotniejszym czynnikiem. Nieustannie pracujemy nad udoskonalaniem projektów. Dzięki temu ciągle rozwijamy nasze kompetencje. Dbałość o detale, stawianie jakości na pierwszym miejscu i innowacyjne myślenie sprawiają, że zyskujemy lojalnych klientów, mimo że działamy w bardzo konkurencyjnym środowisku. Klienci doceniają, że rekomendujemy im rozwiązania najbardziej efektywne, nie tylko operacyjnie, ale też kosztowo. Niejednokrotnie pomagamy klientom, dla których standy wyprodukowała inna firma, ale ich konstrukcje zawiodły, ponieważ dla kupującego głównym kryterium była cena. Kilka dni temu, w takiej właśnie awaryjnej sytuacji, produkowaliśmy dla klienta standy z dnia na dzień, uruchamiając produkcję nocną. W ten sposób budujemy naszą przewagę konkurencyjną. Poza tym nie jesteśmy jedynie producentem, ale także doradcą klienta. Jeśli firma X potrzebuje display’a transportowego, to musi mieć pewność, że zwraca się do partnera, który na temat wymogów sieci handlowych wie wszystko. I w naszym wypadku tak rzeczywiście jest. Pracujemy w oparciu o wytyczne sklepów, wiemy jakich konstrukcji i rozwiązań oczekują.
Stand Crunchips DHP Mundial 2018 dla The Lorenz Bahlsen Snack-World.
Mówił Pan, że jesteście doradcą klienta. Czy możecie wskazać obszary, które są problematyczne dla Waszych klientów?
Zarówno producent zamawiający stand, jak i sieć zamawiająca towar czy finalnie konsument, oczekują konkurencyjnej ceny. Żeby móc generować dalsze oszczędności powinniśmy sięgać po rozwiązania, które przynoszą korzyści na każdym etapie trasy, jaką pokonuje towar – od producenta do sklepu. I tam powinniśmy szukać efektywności. Takim przykładem jest zastosowanie odpowiedniej palety pod display. Od drewnianej palety odeszliśmy dawno temu, ponieważ często generowała problemy dla nas, dla klientów, dla sieci. Najczęściej chodziło o jakość palety, jej dostępność, czy aspekty związany z higieną, czyli pojawianiem się pleśni. Z tego powodu, dużo lepszym rozwiązaniem jest zastosowanie plastikowej ćwierćpalety, na przykład CHEP, która eliminuje wspomniane wyżej niedogodności, ale także daje nam ogromne możliwości projektowe. Dla niewtajemniczonych BlueClick® to otwór w palecie, a dla nas to zaoszczędzone pieniądze. Poprawa efektywności w transporcie i magazynowaniu, oszczędność czasu niezbędnego do wystawienia display’a w sklepie albo jego demontaż – wszystkie te korzyści są determinowane przez wybór palety.
Czy ¼ to dominujący format w przypadku display’ów?
W ciągu roku, najpopularniejszą jednostką jest zdecydowanie ćwierćpaleta w formie prepacka. Odchodzi się od standów składanych przez przedstawiciela w sklepie, bo oszczędzony czas pracownika jest bezcenny. Klienci coraz częściej decydują się na display’e transportowe – zatowarowane, spakowane, łatwo przechodzące przez centra logistyczne i gotowe do wystawienia. Są to konstrukcje praktycznie bezobsługowe z punktu widzenia sieci handlowych. Pracownik w łatwy sposób przewozi je wózkiem, wystarczy tylko zdjąć czapę transportową. Ponadto w okresach impulsowych, konstrukcje robią się coraz większe, gdyż pojedyncze jednostki ¼ giną w gąszczu innych podobnych konstrukcji. Klienci tworzą wyspy display’ów ¼ lub wielopaletowe konstrukcje, a naszą rolą jest opracowanie graficzne takiej ekspozycji np. stworzenie standu w kształcie lokomotywy z wagonami. To się dzieje głównie w okresach świątecznych, kiedy sprzedaż jest największa.
Ile jest takich pików w roku?
Najwięcej zamówień wiąże się z okresem Bożego Narodzenia, Wielkanocy i rozpoczęcia roku szkolnego. Coraz bardziej widoczny jest sezon związany z Walentynkami. Także koniec roku kalendarzowego, kiedy firmy chcą wykorzystać dostępne budżety.
Zaczął Pan mówić o roli przedstawicieli handlowych, czyli tzw. merchandiserów. Na czym ona polega?
Przedstawiciele są obecni głównie tam, gdzie budowane są dedykowane, duże konstrukcje, pełnią wtedy rolę koordynatora całego projektu. W sieciach coraz mniej jest standów rozkładanych i towarowanych przez pracowników. Stawia się na gotowe jednostki. Dla przedstawiciela ważne jest, aby konstrukcja standu umożliwiała szybki i wygodny montaż oraz łatwe uzupełnienie towaru, bo te aspekty przekładają się na koszty i czas pracy. Tutaj zazwyczaj pojawiają się tzw. standy automatyczne, które mają wklejone półki lub półki na zatrzaski typu klik, gdzie praktycznie jednym ruchem rozkładany jest cały stand. Takie konstrukcje muszą się składać maksymalnie w ciągu 2 minut. Automat ma swoje plusy, ale wiąże się z wyższym kosztem przygotowania właśnie ze względu na wklejanie wielu elementów. Niemniej trend standów automatycznych jest coraz bardziej widoczny, także w przypadku tych transportowych. Koszty pracy w centrach logistycznych są coraz wyższe, a pracownicy trudno dostępni. Widzimy, że klienci wolą zainwestować więcej w samą konstrukcję zyskując czas i pieniądze na etapie copackingu. Elementem automatyzacji standu jest także wspominany wcześniej BlueClick®. Ponad 70 proc. produkowanych przez nas display’ów jest dedykowana paletom CHEP, a ponad 90 proc. z nich montowana jest przez BlueClick®.
Czy według Was standy mają przyszłość, czy wraz z rozwojem e-commerce będą znikać? Widzicie jakąś zależność?
Jesteśmy spokojni o najbliższe lata. Mam wrażenie, że rozwój kanału elektronicznego powoduje, że nasi klienci coraz aktywniej walczą o klienta końcowego w sklepie stacjonarnym, dlatego promocyjnych konstrukcji display’owych jest coraz więcej. Dodatkowo widzimy trend, w którym zdejmuje się z półek towary nie zarabiające na siebie. Często wówczas wędrują na stand, którego zadaniem jest spowodowanie pewnego rodzaju impulsu. Przenosimy produkt z miejsca, gdzie do tej pory był eksponowany i stawiamy go klientom na drodze, tak by zainteresować ich kupnem. Dodatkowo display’e ½ i ¼ coraz częściej służą jako gotowe jednostki uzupełniania zapasu w standardowych lokalizacjach w sklepie i tam także wymagają naszej oprawy. Cały czas widzimy ogromny potencjał i przygotowujemy się na kolejne inwestycje i innowacje, aby obsłużyć rosnące grono naszych zadowolonych klientów.
Rozmawiała Magdalena Wilczak
Wywiad ukazał się w ostatnim numerze OOH magazine, pobierz bezpłatnie TUTAJ.