Logo

Marketing MIX

A Ty? Jaki gatunek dzisiaj zabiłeś?

Podkładka pod mysz ze skóry żółwia skórzastego, plecak ze skóry tygrysa, USB z koralem z Wielkiej Rafy Koralowej, zaklejka na kamerę z płetwy Tuńczyka Błękitnopłetwego.

Arkadiusz Majewski, Właściciel Red Bird

Nie ukrywajmy, to my nas w to g…o wsadziliśmy i to my musimy nas samych z niego wyciągnąć. Wszyscy jesteśmy winni, nie musimy się odpowiedzialnością przerzucać, nic udowadniać. Trzeba po prostu zacząć to zmieniać. Marketerzy, designerzy, dostawcy, producenci, kooperanci. Marketing. Największe zło na tej planecie. Skutecznie wmówiliśmy wszystkim, że potrzebują naszych produktów na drugim końcu globu. Mało tego. Skutecznie przekonaliśmy, że potrzebują więcej niż jeden. A jeśli nie, to skutecznie tak zaprojektowaliśmy nasz produkt, żeby się w odpowiednim czasie zepsuł, nie dało się go naprawić i żeby klient potrzebował następnego. Przekładamy g…o folijką, żeby się nie zlepiało, potem zawijamy w papierek, nie, nie w jeden papierek, ale w trzy i kartonik ze złotym napisem. Popatrzcie na swoje zakupy, kiedy wracacie do domu i chowacie je do lodówki. Marketerzy marketerom zgotowali ten los. Garstka jedzenia, góra papierów i folii. Ogórki, ziemniaczki, pomidorki wszystko w torebeczce. Żarcie dla kota? W miniaturowej torebeczce wartej więcej niż zawartość. Jogurcik na dwa machnięcia łyżeczką i jeb, plastikowa wytłoczka ląduje w śmieciach. To wszystko marketing. Dla wygody klienta, dla prestiżu marki, dla większej sprzedaży firmy, bo produkt zmieści się przy kasie.

Co sezon nowy produkt i jego nowe warianty, nie w trzech, ale w pięciu nowych kolorach. Marketing na pewno odkryje jakąś potrzebę, którą zaraz uda mu się zaspokoić. Będzie można spokojnie wyrzucić stary produkt i kupić nowy.

Nie zapominajmy o wsparciu sprzedaży. Do każdego produktu trzeba zrobić promocje. Dobrze, żeby to był nasz własny produkt, np. trzeci gratis, bo kupując dwa i tak klient zapłacił z nawiązką. Ale jak się nie da to można dać gratis. I tak za jednym strumieniem produktów, płynie drugi w postaci opakowań i trzeci w postaci gadżetów najczęściej nikomu do niczego niepotrzebnych. Nie strumień. Rzeka. Niesie te śmieci prosto do mórz i oceanów. Tworząc wielką wyspę pięć razy większą od Polski. Wyobraźcie sobie wyspę Waszych produktów, opakowań i gadżetów pięć razy większą od naszego kraju!

Możemy oczywiście jeszcze przez chwilę się pooszukiwać. Przecież klimat bada się raptem od ok. 80 lat, więc może te zmiany są tylko jakimś mikrotrendem. Przecież jeden wulkan wypluwa więcej CO2 niż ileś tam fabryk przez rok. Przecież opakowania są biodegradowalne, więc pewnie się rozłożą. Przecież susze już bywały w latach ubiegłych. I gwałtowne zimy też. Przecież gdzieś podali, że bawełniana torba ma jednak większy wpływ na środowisko niż foliowa, więc może jednak używajmy foliowych. Przecież to, że wyginął jakiś gatunek zwierzęcia na dalekiej wyspie to nic strasznego, umieranie jest naturalne, zresztą po co komu orangutan. Przecież kornik niszczy puszczę, a drzewa odrosną. Przecież węgiel leży w naszej kochanej polskiej ziemi, więc możemy być niezależni (od czego? od klimatu?!). Przecież wstajemy z kolan i gonimy Zachód i musimy go dogonić. Przecież Elon Musk poleci na Marsa, a za nim Jeff Bezos. Na razie pierwszy wysłał kupę złomu w kosmos, jakby już tam było mało śmieci, no ale przecież…

Otóż skoro udało się namówić tyle ludzi, że potrzebują tych wszystkich rzeczy, to uda się ich też przekonać, że wszystko jest nadal w porządku. Ale ja uważam, że nie jest. Co możesz zrobić – zapytasz? Mamy porzucić nasze zajęcia i wrócić na wieś? Przestać produkować i sprzedawać nasze produkty? Rzucić robotę i pleść koszyki? Dać się wyprzedzić? Spróbujmy patrzeć perspektywicznie na nasze poczynania. Jakiś wybór jednak mamy. Udało się z freonem to może uda się z plastikiem na początek. Chociaż część z nas na pewno pamięta, że wędliny i ser nie zawsze były w plasterkach. Po ziemniaki chodziło się z siatką. Tak, siatką z oczkami. Żeby kupić mleko trzeba było oddać butelkę. W swoich działaniach promocyjnych możecie wybierać produkty, które do czegoś służą, są przydatne, funkcjonalne i trwałe. Naprawdę wierzycie, że zmieni się postrzeganie Waszej marki jeśli zrobicie 1000 plastikowych gadżetów po 5 zeta? Takich, z których połowa po otworzeniu nie nadaje się już do użytku?

Jako marketerzy macie wpływ na rynek. Wasze produkty nie muszą być otoczone plastikiem. Damy sobie jako klienci spokojnie radę z rozdzieleniem plasterków serka albo szynki parmeńskiej. Idźcie, zmieniajcie przyzwyczajenia klientów i nie czyńcie sobie Ziemi poddanej. Ziemia sobie poradzi, ale my nie!

Wywiad ukazał się w ostatnim numerze OOH magazine, pobierz bezpłatnie TUTAJ.