Branża szkoleniowa jest jak papier – przyjmie wszystko. Albo wszystkich, jak kto woli, jeśli weźmiemy pod uwagę to, co stało się z nią na przestrzeni ostatnich kilku lat.
Uczestnicząc w tym rynku, doskonale zdaję sobie sprawę, że poniższy felieton wbije kij w mrowisko i na pewno nie spodoba się wielu osobom. Trudno jednak nie zgodzić się z faktem, że doszliśmy do pewnego poziomu absurdu. No bo jak inaczej nazwać sytuację, w której jednym z najpopularniejszych produktów w segmencie stały się kursy online mówiące o tym, jak tworzyć kursy online?
To co jednak dziwi mnie najbardziej, to z jakim opóźnieniem onlinowy rynek nasyca się tymi mechanizmami. To w końcu schemat stary jak świat i wymienianie z osobna każdego wielkiego mentora biznesu, który dochodowy biznes zbudował dopiero na książkach o dochodowym biznesie, będzie tu zwyczajnym marnowaniem tuszu drukarskiego.
Tyle, że niestety jak w większości podobnych sytuacji – to rosnący popyt rodzi podaż. Nieprzekonanym polecam przejrzenie iloma tematami w przeszłości zajmowali się niektórzy ludzie obecni na rynku szkoleniowym. I tak, szybko zauważymy pewną prawidłowość, że bardzo duża część osób była już ekspertami od content marketingu, reklam PPC, HR, ogólnie biznesu, tworzenia kursów online, aż po kryptowaluty i NFT. Nie myli się również ten, kto w tej chwili pomyślał, że swoją cegiełkę do tego stanu rzeczy dołożyła również pandemia.
Wracając natomiast do popytu, to właśnie oczekiwania samych konsumentów doprowadziły rynek do stanu, w którym się obecnie znajduje. Ten zabójczy schemat funkcjonuje jedynie dlatego, że polega na ciągłym mówieniu ludziom tego, co aktualnie chcą usłyszeć. W co, w danej chwili, chcą wierzyć.
I nie zrozum mnie źle drogi Czytelniku. To dobrze, że rynek odpowiada na potrzeby klienta. Problem pojawia się, gdy nie chcemy już faktycznie przekazywać wiedzy, a jedynie nabijać klientów w butelkę. To dobrze, że produkujemy samochody, które pozwalają nam coraz szybciej i bezpieczniej poruszać się pomiędzy różnymi miejscami. Gorzej, jeśli ta główna cecha naszego produktu zostaje zepchnięta na drugi plan i staje się on wadliwy, a wręcz specjalnie używamy gorszej jakości komponentów, żeby zmusić klienta do zakupu nowego samochodu po określonym czasie. Taka praktyka jest zwyczajnie wątpliwa moralnie.
Taki stan rzeczy utrzymuje się, ponieważ branża szkoleniowa przez ostatnie lata obrosła w wiele mitów, które z zatrważającym uporem powtarzane są zarówno przez trenerów jak i samych uczestników.
MIT 1: Szkolenie zmieni moje życie
MIT 2: Wyniki mówią zawsze same za siebie
Pierwszym problemem jest bezrefleksyjne powielanie treści zasłyszanych na szkoleniach. Oczywiście czasem uda się kopiując jeden do jednego zasłyszane schematy, osiągnąć podobne wyniki, które były pokazywane na slajdach podczas motywacyjnego wstępu. Rzeczywistość jest jednak taka, że choć może Cię to Czytelniku rozczarować – nie jesteś osobą prowadzącą szkolenie.
W kursach biznesowych niezwykle ważną rolę odgrywają umiejętności miękkie. Zazwyczaj. Zauważ, że często nawet w pozornie ścisłych branżach jak finanse, wiele rzeczy jest subiektywnych, zależy od sposobu ich prezentacji, interpretacji. Wszystkie te czynniki sprawiają, że w zdecydowanej większości przypadków nawet najdokładniejsze powtórzenie czynności omawianych na szkoleniu, nawet w tej samej firmie i tym samym czasie mogą dać zupełnie inne rezultaty.
Wiele rzeczy zależy od Ciebie samego – od Twojego charakteru, charyzmy i całego szeregu czynników. Jeśli szkolenie ma w ogóle przynieść rezultaty musisz jeszcze dostosować je do swoich własnych potrzeb. Wydaje się banalne prawda? Ale odpowiedz sobie szczerze na pytanie – jak często to robisz?
Dodatkowo, szkolenia nierzadko kupujemy na bazie impulsu; pokazanych wyników i zaufania do prowadzącego. Jak zapewne doskonale wiesz – w biznesie, pracy i ogólnie życiu w wielu sukcesach pomagają nam nasze naturalne uwarunkowania, do których dołącza odrobina szczęścia. Szereg zbiegów okoliczności. Kontakty. Wiesz również, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. Dlaczego więc kupując coś w sklepie sprawdzasz testy, porównujesz, analizujesz, a gdy przychodzi do szkoleń to ufasz jednej stronie? Cóż, na to pytanie jest odpowiedź, ale to temat na inny felieton.
Często niewiele potrzeba, żeby z dobrego szkolenia czy kursu zrobić idealny – ten, który zmienił moje życie. Jeszcze mniej, żeby nie zostać nabitym w butelkę. Koniec końców, wszystko rozbija się o zdrowy rozsądek.
Łukasz Falba – CEO 4WebZones. Specjalista ds. digital marketingu. Jest współzałożycielem agencji marketingowej 4WebZones, która zajmuje się kompleksową obsługą marketingową klientów z całej Europy. Jego specjalizacja to strategia marketingowa dla małych i średnich przedsiębiorstw. Na sali szkoleniowej spędził setki godzin, ucząc niestandardowego podejścia do marketingu, jednocześnie odwołując się do twardej teorii i klasycznych faktów. Wyznaje holistyczne podejście do marketingu, które stara się wdrażać u swoich klientów.
Artykuł ukazał się w najnowszym wydaniu OOH magazine. Do pobrania TUTAJ.