–
Mój tato, Adam Wojciechowski, skończył szkołę zawodową cukierniczą, zrobił później mistrza; pracował wcześniej jeszcze w innych cukierniach. Postanowił, że otworzy własną cukiernię. Pierwszy asortyment był bardzo prosty, w tych latach nie było produktów dostępnych, tak wyszukanych, jak w tej chwili. To były m.in.: wuzetki, ptysie z bitą śmietaną, eklery, drożdżówki – sam osobiście je wypiekał. Dopiero w późniejszym okresie zatrudnił więcej pracowników, cukiernia się rozrosła. Na początku było to w wynajmowanym lokalu, później tata kupił lokal, w którym zaczynał.
Okresem przełomowym był na pewno czas transformacji, czyli lata 90. Wtedy pojawiła się możliwość sprzedaży hurtowej do sklepików, które zaczęły powstawać jak grzyby po deszczu. Powiększyliśmy wtedy cukiernię, kupiliśmy dodatkowy pawilon. Otworzyliśmy w tym czasie kawiarnię. Produkcja szła pełną parą.
Dołączyłam w 1994 po skończonych studiach kierunkowych. To był taki nasz kolejny kamień milowy. Wyjechaliśmy w tym czasie z mężem do znajomego do Kanady. Tam często odwiedzałam księgarnie. W jednej z nich znalazłam katalog z tortami – typowymi angielskimi, na stelażach, kolumnach. Postanowiłam, że takie torty będziemy robić u nas. Kupiłam książki, sprowadziłam stelaże ze Stanów Zjednoczonych, i tak zaczęliśmy działać na rynku weselnym.
Następnie urodziłam dziecko. Podczas urlopu macierzyńskiego zaczęłam myśleć, co nowego można wprowadzić do naszej cukierni. Wcześniej nie było na to czasu. Znalazłam w internecie słodycze z nadrukiem. Kupiliśmy wtedy pierwszą drukarkę spożywczą i zaczęliśmy promować te produkty, pokazywać je w internecie. Od tego czasu sprzedaż zaczęła rosnąć. Po 2/3 latach okazało się, że ten rynek jest najlepszy i zrezygnowaliśmy w ogóle z wypieków, zostaliśmy tylko przy tortach, a głównie przy produktach reklamowych.
To było duże wyzwanie, bo nikt wcześniej tego nie oferował. Klienci zamawiali u nas torty z dalekich zakątków, bardzo podobał się im wtedy ten weselny asortyment.
W 2012 roku zaczęliśmy sprzedawać asortyment reklamowy. Na początku produkowaliśmy ciastka miodowe i pierniki z nadrukami pojedynczo pakowane. W tej chwili bardzo powiększyliśmy asortyment. Robimy zestawy, pakujemy w pudełka (zaczynamy je produkować we własnym zakresie). Mamy w ofercie – jako jedyni w Polsce – batony zbożowe, które możemy wykroić w dowolny kształt, na zamówienie klienta, bez opłat za wykrojniki. Produkujemy też sezamki, czekolady, beziki – wszystko to pakujemy w odpowiednie pudełka z nadrukami. Czekamy na to, z jakim pomysłem przyjdzie klient. Wszystko produkujemy na zamówienie.
Przede wszystkim, żeby było zdrowo, czyli np. żeby produkty zawierały mniej cukru. Wychodzimy tym trendom naprzeciw. Oferujemy batony zbożowe, które są słodzone miodem naturalnym. Proponujemy też nadruki bezpośrednie na ciastkach (wtedy nie musimy dodawać masy cukrowej). W ofercie klienci znajdą też produkty bezglutenowe, takie jak makaroniki i beziki.
Od 2 lat jestem właścicielką firmy, ale kieruję nią już od 30 lat. Przejęłam firmę po śmierci taty, zachowaliśmy ciągłość. Moją wizją jest nadal skupienie się na słodyczach reklamowych, ale kierowanie się w stronę ekologii. Wprowadzamy opakowania ekologiczne, czyli woreczki PLA ze skrobii kukurydzianej, które są biodegradowalne w 100%. Przy produkcji opakowań wykorzystujemy tusze wodne, które nie zatruwają środowiska. Staramy się zużywać mniej opakowań foliowych. Chcemy także przyspieszyć produkcję, żebyśmy mogli wysyłać zamówienia po 3-4 dniach, a nie 5-7 dni, jak to jest teraz.
Rozmawiała Małgorzata Malinowska-Krawczyk
–
Anna Wojciechowska-Marczak
Absolwentka Wydziału Inżynieryjno-Ekonomicznego Przemysłu Rolno-Spożywczego Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, specjalizacja: piekarstwo-ciastkarstwo. Mistrz cukierniczy. Kieruje Cukiernią Artystyczną od 1994 roku, a właścicielką została w 2022 roku. Z pasją śledzi najnowsze trendy technologiczne. W wolnych chwilach jeździ na nartach i gra w siatkówkę.
Artykuł ukazał się w ostatnim numerze OOH magazine. Do wglądu online TUTAJ.