Logo

Marketing MIX

Adrenalina po godzinach

Ekstremalny event – intuicyjnie większości osób przychodzą na myśl aktywności typu eskapada, rajd itp. W praktyce jednak ekstremum będzie się zaczynać gdzie indziej dla każdego z nas. Można przyjąć, że tam, gdzie zaczyna się pokonywanie własnych barier.

Dla jednych ekstremalnym przeżyciem będzie skok ze spadochronem, dla innych taki sport to nic nadzwyczajnego, dla kogoś innego ekstremum może oznaczać coś, co w powszechnym mniemaniu w ogóle za ekstremalne nie uchodzi. To indywidualna sprawa. – Moim zdaniem definiowanie i katalogowanie pojęcia nie ma sensu. To zwykła semantyka. Dla bardzo wąskiej grupy wspinaczy wejścia zimowe na himalajskie ośmiotysięczniki są nadal czymś ekstremalnym, a dla reszty śmiertelników zupełnie niedoścignionym. Dla zapracowanego managera nurkowanie dwa razy w roku jest wyczynem, a dla instruktorów chlebem powszednim itd. – kwituje temat definicji Łukasz Chmielewski, marketing & PR manager Carolina Car Company.
Podobne doświadczenia mają Marek Pisarik (dyrektor zarządzający) oraz Anna Serwin (dyrektor kreatywny) z agencji Event More. – Pojęcie „ekstremalne” różnicuje się w zależności indywidualnego podejścia do danego sportu oraz warunków, w jakich jest on uprawiany. Doskonałym tego przykładem są quady – czym innym jest godzinna przejażdżka po okolicznych bezdrożach, a czym innym całonocny rajd przez pustynię w Afryce. Dlatego dla jednych quady są symbolem ekstremalnej aktywności, innym kojarzą się z rodzinną rozrywką w sobotnie popołudnie – przyznają. Jeśli natomiast chodzi o nomenklaturę firm proponujących eventy ekstremalne, oferta aktywności jest spora: imprezy typu off-road, wyprawy 4×4, quady, wyprawy do jaskiń, parki linowe, różne odmiany surfingu czy powietrznych przygód, wspinaczka, rafting, karting, wyścigi samochodowe, zorbing itd., skończywszy na wyczynach dla zawodowców. To, w jaki sposób klient skorzysta z możliwości, to już indywidualna kwestia.

Marzenia, zastrzyk adrenaliny i moda

Motywy podjęcia się jakiegoś wyczynu są najróżniejsze. – Z jednej strony chodzi o zastrzyk adrenaliny, przeżywanie wrażeń niecodziennych, realizację marzeń, z drugiej chęć zaimponowania znajomym lub partnerom seksualnym i podniesienie własnej samooceny – niech się męczą nad tym socjologowie… – uważa Chmielewski. Podobnego zdania jest zresztą wielu organizatorów ekstremalnych imprez. – To kwestia mody i chęci zrobienia i przeżycia w swoim życiu czegoś więcej niż tylko praca i imprezy. Ludzie potrzebują odskoczni by wyrwać się z codzienności. Ale na pewno też zamożność portfeli sprzyja rozwijaniu się sportów ekstremalnych, jak wiadomo nie należących do najtańszych – podsumowuje Piotr Zasadzki z Powersport. Jest też grono osób, dla których np. dwudniowa przeprawa przez trudny teren, z dala od cywilizacji, to wyczyn czysto sportowy. Marek Pisarik i Anna Serwin, obok sposobu na odreagowanie stresu i poszukiwania adrenaliny, dodają także potrzebę współzawodnictwa.

Emocje dla każdego

Przekrój osób decydujących się na porcję adrenaliny jest bardzo szeroki. Generalnie częściej do tego typu aktywności palą się mężczyźni. – Najczęściej w średnim wieku, na średnim szczeblu managerskim, kiedy to już mają swoje rodziny, ale nadal potrzebują dawki adrenaliny do codziennego funkcjonowania – precyzuje Piotr Zasadzki. Co nie znaczy, że panie stronią od wyzwań. Jak przyznaje Mariusz Miękoś, creative & managing director Fastline, sporym zainteresowaniem wśród pań cieszą się eventy motoryzacyjne.
W przypadku spotkań off-road’owych Toyoty organizowanych przez Carolina Car Company, uczestnikami są klienci posiadający odpowiedni samochód. Wiadomo, że łączą ich podobne zainteresowania, imprezy mają wymiar integracyjny, nie sportowy. – Jedno jest pewne – indywidualnie nikt nie jest w stanie zorganizować dla siebie takiej zabawy ze względów kosztowych i logistycznych. Przygotowanie jednodniowego wypadu to wiele dni przygotowań, rysowanie trasy, przygotowania prób, uzyskiwania pozwoleń, angaż wielu osób w zabezpieczenie imprezy. Taka skala jest możliwa tylko w przypadku zorganizowanych imprez. Ludzie chcą uczestniczyć w takich spotkaniach – potrzebują tylko motywacji i kogoś, kto potrafi zagospodarować profesjonalnie ich wolny czas – wyjaśnia Chmielewski.
Ale klienci to nie tylko urodzeni pasjonaci mocnych przeżyć. Krzysztof Gawrych, dyrektor zarządzający Jet Events, rzadko kiedy jest w stanie przewidzieć, który klient zdecyduje się na wzięcie udziału w offroad. – Ludzi, po których nigdy bym się nie spodziewał, że zdecydują się na taką formę rozrywki, pociąga wyjątkowa atmosfera, silne emocje, możliwość zrzucenia starej skóry i zmiany relacji z współpracownikami lub partnerami dzięki wspólnemu przeżyciu, które zbliża – mówi. Trudno w każdym razie o konkretny i jasny profil indywidualnego klienta. Może za wyjątkiem jednej cechy wspólnej – dość grubego portfela.
Można natomiast bardziej lub mniej precyzyjnie nakreślić klientów korporacyjnych. Są firmy, w których tego typu aktywności są wręcz częścią kultury korporacyjnej i to one stanowią spory odsetek klientów agencji, jednak, jak zaznacza Gawrych, nie oznacza to, że na offroad nie zdecyduje się np. klient z branży ubezpieczeniowej. Ostatnie miesiące nie sprzyjają zamówieniom na eventy w  ramach integracji pracowników. Natomiast tego typu atrakcje to wciąż popularna propozycja firm dla ich najlepszych czy też obiecujących klientów z półki VIP. Dla tych ostatnich tworzone są najbardziej wymagające oferty.

Event firmowo

Wiele zależy od tego, czy przygoda jest indywidualną decyzją śmiałka, czy np. częścią firmowego wyjazdu zamówioną przez pracodawcę. W pierwszym przypadku wyczyn jest na miarę możliwości i odwagi danej osoby. W drugim charakter jest nieco narzucony – mamy do czynienia z pewnym uśrednieniem poziomu trudności, ale zdarza się, że poprzeczka stawiana jest dość wysoko. Sprawdza się w ten sposób prawdziwe „ja” pracownika. – Dla pracodawcy wyjazd ekstremalny to okazja, by lepiej poznać pracownika – zwłaszcza jego sposób reagowania na trudne sytuacje oraz umiejętność współpracy w grupie. Dla uczestników – szansa, by przeżyć przygodę, w której w innych okolicznościach nie mieliby okazji uczestniczyć oraz aby zweryfikować własny pogląd na posiadane predyspozycje. W czasie tego typu wyjazdów możemy bardzo dużo dowiedzieć się o samym sobie – odkryć umiejętności, których się po sobie nie spodziewaliśmy lub przeciwnie – słabości, które do tej pory podświadomie marginalizowaliśmy. Oczywiście – jeżeli ktoś ma lęk przed wodą lub nie umie pływać, to hydrospeed, czyli spływ rwącą rzeką na desce, nie jest odpowiednim sposobem, by przełamywać te bariery. Ale takie zdarzenia to w przypadku wyjazdów integracyjnych rzadkość – mówi Marek Pisarik i Anna Serwin z Event More.
Często też firmy zapraszają do udziału w różnego rodzaju wyprawach kluczowych klientów. – W XXI wieku, kiedy „wszystko już było”, w cenie jest oryginalność – i tu raczej widzę utrwalający się trend. Managerowie zamawiający event dla swoich kluczowych odbiorców – klientów, partnerów biznesowych czy pracowników – kupują unikatowe wartości w postaci emocji, które zapadną w ciała, serca i umysły, nierozerwalnie wiążąc się z promowaną marką – mówi Mariusz Miękoś z Fastline. Imprezy z domieszką silnych wrażeń, o ile profesjonalnie przygotowane, z uwzględnieniem preferencji i predyspozycji uczestników, świetnie sprawdzają się jako forma integracji, motywacji, nagroda dla pracowników lub wyróżnienie dla klientów.

Zmiany w ekstremum

Eksperci od tego rodzaju eventów obserwują, jak zmienia się podejście do ekstremalnych wyzwań. Coś, co niedawno było nowością, dziś podlega już modyfikacjom na życzenie. – Ostatnio bardzo modny staje się tak zwany codriving w rajdowym samochodzie z kierowcą będącym wielokrotnym mistrzem Polski. Jazda na prawym fotelu rajdowego samochodu, czy to Subaru, czy rajdowej budowanej przez zespół terenówki, może dostarczyć niezapomnianych wrażeń na najwyższym ekstremalnym poziomie – przyznaje Zasadzki. Z doświadczeń z wyścigów samochodowych w randze Mistrzostw Polski w organizacji imprez korzysta np. agencja Fastline, organizator Porsche Sport Driving Experience i Fastline Sport Driving Experience. Mariusz Miękoś ma na swoim koncie m.in. tytuły: Wicemistrza Polski Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski 2008 klasa DIV-4 pow. 3500, Mistrza Polski DSMP 2007 klasa H-3500 oraz Wicemistrza Polski Długodystansowych Samochodowych Mistrzostw Polski 2007 w klasyfikacji generalnej. Z kolei opiekunem uczestników wypraw organizowanych przez Rival Group jest Leszek Cichy, pierwszy Polak, który stanął na najwyższych szczytach siedmiu kontynentów. – Oprócz typowych ekstremalnych eventów, coraz częściej zaczynamy budować nowe scenariusze zawierające elementy, które mogą podnieść poziom adrenaliny we krwi. Np. przed tuningowaniem aut ze złomowiska, w początkowej fazie konstruktorzy odpowiednio ubrani w odzież ochronną, okulary i kaski mają okazję zdemolować przygotowane auta. Wybijają szyby, siekierą robią dziury w masce, wielkimi młotami nadają swój kształt karoserii. Wielu ludzi o tym marzy na co dzień, jednak dopiero na takich eventach mają okazję się spełnić. W następnej fazie, w pełni natchnieni, z pełnym zadowoleniem zaczynają doklejać, montować, zmieniać, malować auto – mówi Zasadzki. Eskapady coraz częściej są na tyle wymagające, że konieczne jest wcześniejsze szkolenie pod okiem instruktora. Tak jest np. w przypadku tych z elementami kitesurfingu czy windsurfingu. Polacy coraz częściej interesują się także wyprawami z najwyższej półki – zarówno cenowej, jak i doznaniowej. Tu wchodzą w grę takie atrakcje, jak np. wyjazd na żarłacze do Australii czy nurkowanie podlodowe na Arktyce.

Krzysztof Gawrych, dyrektor zarządzający, Jet Events
Offroad w takiej formie, jak dzisiaj wciąż jest nowością: specjalnie wyznaczone i przygotowane trasy, potężne samochody terenowe, możliwość zaskakującego połączenia czy to z survivalem, czy to ze skokami na bungee… wszystko to budzi zainteresowanie klientów, a być może jest również początkiem nowej mody. Oczywiście, znaczenie ma też wzrost zamożności klientów: cena wypożyczenia na dzień jednego samochodu liczy się w tysiącach złotych.

Joanna Wojcieszek, senior account manager, Fastline
Rynek usług eventowych jest coraz bardziej wymagający. Wielu klientów brało udział w tak różnorodnych spotkaniach i aktywnościach, że teraz coraz trudniej zaskoczyć ich czymś, czego jeszcze nie było. Musi być coraz bardziej kreatywnie. Oprócz absolutnie koniecznego warunku oryginalności, oferta musi być również idealnie sprofilowania dla klienta – charakter eventu musi być zgodny z osobowością marki, wartościami i strategią

Łukasz Chmielewski, marketing & PR manager, Carolina Car Company
Nie chodzi tylko o wiedzę czy technikę, ale o kulturę. Pierwsze przypadkowe kroki w terenie kończą się zakopaniem samochodu w różnych dziwnych miejscach – często takich, gdzie jeździć nie wolno – nadwiślański rezerwat czy tereny leśne. Dla mnie ważny jest również aspekt świadomości działania fair w przypadku takich zabaw. Ciekawostką jest jednak to, że wyprawa w np. dzikie rejony Azji nowoczesnym autem z salonu to kiepski pomysł – w takich przypadkach sprawdzają się prostsze stare technologie. A różnica wartości takich samochodów jest ogromna. Z autopsji wynika, że nie ma zależności pomiędzy zamożnością użytkowników a ich kulturą.