Logo

Marketing MIX

100 m nad ziemią

Poruszając się ulicami miasta, codziennie mijamy setki najróżniejszych reklam. Naszą uwagę przykuwają zwłaszcza te największe, często wielkości kilkuset metrów kwadratowych. Czy zastanawiamy się wówczas, w jaki sposób pojawiają się na ścianach budynków owe kolorowe płachty?

Chyba najłatwiej podejrzeć to w ciągu kilku nocy na przełomie miesięcy. To właśnie wtedy dokonuje się najwięcej zmian w tej części miejskiego krajobrazu, co jest związane z okresami wykupu powierzchni reklamowych.

Nietrudno wyobrazić sobie jak powstaje taki wielkoformatowy przekaz od fazy projektu do wydruku na odpowiednim nośniku ale co dalej? Jak „przyczepić” np. 500 m2 o wadze ok. 200 kg do elewacji budynku? Pewnie potrzebna jest jakaś konstrukcja nośna ale jak to podnieść, rozwinąć i napiąć? Tu właśnie w branży reklamowej pojawia się pole do popisu dla alpinizmu przemysłowego i technik linowych. Jesteśmy ostatnim ogniwem w procesie produkcyjnym wielkiego formatu, a nasza praca to końcowy etap na drodze reklamy, zanim spojrzą na nią miliony par oczu.

Prace wysokościowe łatwiej pewnie skojarzyć z czyszczeniem elewacji – tam gdzie podnośnik koszowy nie sięgnie można zaatakować z drugiej strony: z dachu. Alpinista wpięty w linę asekuracyjną z przytroczonym wiaderkiem, gąbką i ściągaczką powoli zjeżdża od ostatnich pięter budynku do poziomu ulicy i… myje okna. Dla nas to już przeszłość, podobnie jak prace wysokościowe w budownictwie. Postanowiliśmy specjalizować się w montażu oraz serwisie reklam i dekoracji wielkoformatowych, choć nierzadko oznacza to, że rozpinamy tzw. siatki zabezpieczające z nadrukiem reklamowym. Oczywiście taki perforowany winyl to tylko jedno z możliwych podłoży dla wielkiego formatu, zresztą ostatnio kontrowersyjne w miastach. Na pełnych elewacjach, bez okien montujemy litą folię winylową, którą można oświetlić z zewnątrz za pomocą lamp halogenowych lub od wewnątrz w konstrukcji kasetonowej.

W swoim dorobku mamy przede wszystkim montaże nośników wielkoformatowych, na które codziennie spoglądają dziesiątki tysięcy potencjalnych klientów. Zdarzają nam się jednak mniej typowe zlecenia, powiedzmy bardziej kameralne. Wyobraźmy sobie podwórko typu studnia, okna na dwóch przyległych ścianach kamienicy, otynkowanych niedawno, wychodzą do środka, a dwie pozostałe ściany są „ślepe”. Stary, nieotynkowany mur z czerwonej cegły z lat 50-tych, który w przekonaniu mieszkańców nie licował z odnowioną częścią kamienicy. Na tych ślepych ścianach zamontowaliśmy konstrukcję i powiesiliśmy na niej 700 m2 siatki z wizualizacją sąsiednich elewacji. Dziennie spogląda na to może ze 100 osób.

Montaże reklam wielkoformatowych na wysokościach, zarówno na elewacjach, jak i na rusztowaniach, to nie tylko wyzwanie dla naszych mięśni i ścięgien. Tu potrzebne są przede wszystkim fachowa wiedza, gruntowna znajomość praw fizyki oraz wyobraźnia. Powierzchnia największych nadruków przekracza 1000 m2. Na tak ogromne płachty działają równie ogromne siły, którym my musimy skutecznie przeciwdziałać. W ciągu roku montujemy około 200 większych lub mniejszych reklam, co może dawać łącznie około 20000 m2 nośnika. Wyposażeni w profesjonalny sprzęt wspinaczkowy i asekuracyjny pracujemy naprawdę wysoko nad ziemią, pokonując setki metrów zjazdów. Gdyby je zsumować i powiązać kilometry wykorzystanych przez nas lin, to okazałoby się, że w swojej pracy wielokrotnie zdobyliśmy Mount Everest!

W tej pracy nie ma miejsca na błędy. Pracujemy o każdej porze roku, często w nocy, czasem w niesprzyjających warunkach atmosferycznych, które na dużych wysokościach są zwykle jeszcze bardziej niesprzyjające… Taka praca jest możliwa tylko dzięki absolutnej odpowiedzialności i bezwzględnemu zaufaniu, jakim nawzajem się darzymy.

Skąd pomysł na taką pracę? To pasja. Mamy w naszym zespole filozofa, inżyniera, specjalistę od zarządzania, matematyka, geografa, absolwenta AWF, ale nie tu należy szukać genezy naszego zawodu. Naszą przygodę z wysokością prawie wszyscy zaczynaliśmy od wspinaczki skałkowej i w górach wysokich. Była to bezcenna lekcja, choć nikt wtedy nie myślał, by mogło to mieć jakikolwiek wymiar zawodowy czy komercyjny. Szybko jednak odpowiedzieliśmy na zapotrzebowanie rynku, a nasza obecna specjalizacja – montaż dekoracji wielkoformatowych – wydaje się być naturalną drogą rozwoju dla alpinisty przemysłowego.