Logo

Event MIX

Efekt wow. Najbardziej spektakularne atrakcje. | Maciej Dymiński

Możliwości zapewnienia atrakcji podczas eventu jest coraz więcej. Niektóre z nich jak pokazy konfetti, bańki mydlane czy ciężki dym zapewniają niezapomniane wrażenia. Jaka jest specyfika firmy zajmującej się takimi właśnie atrakcjami? Kto najczęściej korzysta z oprawy eventów? Jak wygląda współpraca z klientami? Czemu pokazy konfetti są najlepszym rodzajem działalności? Na te oraz pozostałe pytania dotyczące atrakcji podczas eventów odpowiada Maciej Dymiński, właściciel Confetti System.

Wasza ostatnia realizacja, czyli oprawa Pucharu Polski 2016 dostarczyła widzom nie lada wrażeń. Gratulacje! Często bierzecie udział w tak spektakularnych wydarzeniach?
Maciej Dymiński: Zawsze ogromna satysfakcja i spektakularny efekt występuje podczas wydarzeń na większą skalę. Większość obsługiwanych przez nas imprez to jednak mniejsze eventy firmowe, jest ich po prostu więcej. Oprawa Pucharu Polski 2016 dostarczyła nie tylko widzom, ale również nam wiele wrażeń. Dla nas to też są miłe przeżycia i dobra zabawa. Choć przy takich dużych wydarzeniach odczuwamy większą presję, czy wszystko pójdzie po naszych planach.

Specyfika Waszej działalności pozwala Wam na współpracę przy bardzo prestiżowych i ważnych eventach. Który z nich zrobił na Was największe wrażenie?
Zdecydowanie dziedzina naszej działalności jest bardzo wdzięczna. Żartujemy często, że prowadzimy najlepszą działalność na świecie. Konfetti jest używane do celebracji wyjątkowych chwil, dlatego nasze realizacje zawsze towarzyszą czy to konkursom, świętowaniu sukcesów czy też jubileuszom. Zdarzają się jednak wydarzenia, które potrafią zaskoczyć także nas. Bez wątpienia największe wrażenie zrobił na nas ostatni koncert Armina Van Buuren’a w Gdańskiej Ergo Arenie promujący nową trasę Armin Only Embrace. Praca przy tak perfekcyjnie przygotowanej przez Holendrów sztuce dodatkowo motywuje. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, naprawdę organizatorom należą się duże gratulacje. Takie realizacje wspominamy jeszcze długo po ich zakończeniu.

Jak powszechnie wiadomo każdy klient jest inny, często wymagania są dość zaskakujące. Które zlecenie było największym wyzwaniem, z jakim się borykaliście?
Branża w której pracujemy słynie z szybkiego tempa i zamówień last minute. Dlatego największym wyzwaniem zawsze jest brak czasu na spokojne przygotowanie się do imprezy, niezależnie czego ona dotyczy. Standardem jest, że organizatorzy dają nam za mało czasu, bo według nich przygotowanie konfetti nie wymaga wielu przygotowań. Tu się mylą. Ciężko wskazać konkretne wydarzenie, aczkolwiek przypomina mi się jedno, które wymagało czasu, a tak naprawdę już go nie było. Szczególnie w pamięci pozostanie nam pokaz z trzydziestu czterech armatek konfetti na Stadionie Narodowym po awansie na EURO 2016. To było coś!

Jak Wam się układa współpraca na poziomie agencja – klient – podwykonawca? Jakie realizacje wspominacie najlepiej?
Mamy mnóstwo agencji, które mają do nas zaufanie. To pozwala na duży spokój podczas realizacji najtrudniejszych produkcji. Na szczęście my mamy kontakt tylko z agencją, a nie z klientem końcowym, bo osobiście takiej współpracy mógłbym nie wytrzymać i z tego miejsca duże „chapeau bas” za cierpliwość dla ludzi pracujących w agencjach. Pośredniczą w wielu sprawach, za które często nie są odpowiedzialne. Czy ja już wspominałem, że prowadzimy najlepszą działalność na świecie?

Wasza firma istnieje już na rynku od dziewięciu lat. Mieliście okazję zrealizować prawie 800 pokazów. Jakie są największe problemy z klientem?
Raczej nie miewamy problemów z klientami, gdyż dość szczegółowo dobieramy dla nich odpowiedni sprzęt do danej realizacji. Zresztą często to agencja zajmuje się kontaktem. Problem zaczyna się gdy klient zaczyna dopisywać swoją historię do tego, co można z danym efektem zrobić i tu zaczynają się robić schody. Robiąc coś po raz setny wiemy od A do Z jak się zająć realizacją i jakie będą jej efekty. Ale to pojedyncze przypadki.

[galeria=”1″]

Jak zmienił się rynek eventowy na przestrzeni lat? Dziewięć lat temu było łatwiej czy trudniej zdobyć klientów?
Rynek eventowy przybrał taki kierunek, że w dniu dzisiejszym nie zdecydowałbym się na otworzenie firmy. Powstał swego rodzaju wyścig szczurów w walce o klienta, w którym nigdy nie brałem udziału. Wyścig ten powoduje, że ceny usług, które proponują firmy z konkurencji są zbyt niskie. Wszystko tylko po to, by móc się pochwalić nowymi zdjęciami w mediach społecznościowych. To skrajnie nieodpowiedzialne. Co za tym idzie? Urządzenia, które są dostarczane klientom to własna amatorska produkcja. Pamiętajmy o tym, że pracujemy w branży efektów specjalnych, która niesie za sobą duże ryzyko. Budowanie urządzeń ciśnieniowych, bądź wytwornic płomieni pracujących z zastosowaniem propanu, kiedyś skończy się tragedią, która odbije się nie tylko na tych firmach, ale na całej branży eventowej.

W dniu dzisiejszym pracujemy, tylko z tymi agencjami, które ufają, że dostają gwarancje bezpieczeństwa podczas ich eventów. Zabawa zabawą, ale bezpieczeństwo jest gwarantem sukcesu.

Jeżeli mówimy o sukcesach, to warto również wspomnieć o porażkach. Przecież nie zawsze wszystko się udaje. Wasza praca wydaje się bardzo prosta, bo co to za problem zrzucić kilka kilogramów konfetti czy serpentyny. A to przecież nie jest tak proste. Wasza najgorsza przygoda podczas eventu to….
Oczywiście pokazy konfetti, bańki mydlane czy ciężki dym mogą się wydawać prostą pracą i w rzeczy samej tak jest. Druga strona medalu zaczyna się kiedy mamy podczas eventu wytwornice płomieni, pirotechnikę czy nawet serpentyny, przy których chwila nie uwagi może skończyć się tragicznie. Wspomniany przez nas koncert Armina Van Buurena wymagał od nas rozpisania efektów do time code’u na całe show, czyli ponad 5 godzin. Ogrom ciężkiej pracy nie dotyczy tylko nas, ale wszystkich firm branży eventowej, które brały w niej udział. Ponieważ impreza zaczyna się często tygodniowymi przygotowaniami i mimo że jesteśmy w 100% gotowi, to pracujemy tylko i wyłącznie na urządzeniach, które potrafią zawieść.
Najgorszą przygodę mieliśmy kiedy nie dostarczono nam palety z całym zamówieniem na duży festiwal (konfetti, serpentyny, fluidy i urządzenia). Paczka po przekroczeniu granicy zmieniła numer przesyłki na krajowy, którego nikt nie znał i szukanie takiej przesyłki w piątek po 17:00 jest czymś, czego nie chciałbym powtórzyć już nigdy. Dodam tylko, że znalazłem ją na 4 godziny przed montażem. Było gorąco! Wszystkie pokazy, które realizowaliśmy zakończyliśmy sukcesem i oczywiście bywają jakieś małe wpadki, ale o tym wiemy tylko my i produkcja. Dla odbiorcy to niezauważalne szczegóły.

Doszły mnie słuchy, że możecie się pochwalić nowym sprzętem. Co szykujecie? Zdradzi Pan coś więcej?
Cały czas wprowadzamy coś nowego, żeby być krok przed konkurencją. W zeszłym roku były to wentylatory LED’. Co pokażemy w tym roku? Jeszcze nie mogę zdradzić, to będzie niespodzianka. Przyglądamy się branży na całym świecie, obserwujemy nowości, bywamy na targach za granicą. Wszystko to właśnie po to, by mieć swojego asa w rękawie w postaci wysokiej jakości, najnowszego, a przede wszystkim bezpiecznego sprzętu.
Rozmawiała Paulina Pięta 

Maciej Dymiński – właściciel firmy Confetti System zajmującej się tworzeniem scenicznych efektów specjalnych podczas imprez. Z branżą eventową związany od 9 lat. Zakładając firmę nie znał rynku eventowego. To typowy samouk i wizjoner. W swoim portfolio klientów posiada zarówno największe agencje eventowe w kraju, jak również wszystkie związki sportowe w Polsce. Wolny czas poświęca na szukaniu inspiracji do rozwoju firmy i dostarczania klientom nowych rozwiązań.

 

Wywiad ukazał się w OOH Event. Wersja online znajduje się TUTAJ