Polska przez wiele lat nie miała aren sportowych na światowym poziomie. To się jednak zmieniło – nasz kraj jest obszarem wielu przemian i nie trzeba o tym nikogo przekonywać. Bazując między innymi na informacjach zawartych w raporcie przygotowanym przez Union of European Football Associations, czyli UEFA – The European Club Footballing Landscape, można zaobserwować, że w tym temacie zdystansowaliśmy wiele państw Europy Zachodniej i Azji.
Prawdziwy dobrobyt
W Polsce zaprojektowano od 2007 roku największą liczbę stadionów – aż 30, na drugim miejscu jest Turcja z 20 stadionami i na trzecim ex aequo Rosja i Niemcy z 16 arenami piłkarskimi. Na planach, na szczęście, się nie skończyło: Polska od początku 2007 roku wybudowała 14 stadionów, co dało jej trzecie miejsce na świecie za Turcją i Rosją, ale trzeba dodać, że w raporcie nie uwzględniono stadionów w Łodzi i Lublinie, czy niedawno oddanego po modernizacji Stadionu Śląskiego w Chorzowie, który może pomieścić ponad 55 tysięcy osób.
Liczby są imponujące, a jeśli dodamy do nich wybudowane od 2009 roku Atlas Arenę w Łodzi, Ergo Arenę w Gdańsku, Arenę Toruń, Tauron Arenę w Krakowie, Arenę Szczecin czy Halę Sportową w Częstochowie, ale także mniejsze – Orlen Arenę w Płocku czy Halę pod Dębowcem w Bielsku-Białej, mamy czym się szczycić. Dostatek i rozmach napędzany jest także oczekiwaniami kibiców z mniejszych miast, którzy skromnie marzą o mniejszych obiektach, ale na wskroś nowoczesnych.
Ogromne koszty utrzymania
Wypadałoby zapytać, dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze? Model finansowy, który został przyjęty w większości przypadków, zakładał, że operatorem aren sportowych będą kluby sportowe, dla których te zostały wybudowane. Kluby miały pokrywać koszty bieżącego utrzymania stadionu, a także płacić samorządom za wynajem obiektu. Szybko jednak się okazało, że to pobożne życzenia. Niezadowalająca frekwencja podczas wydarzeń sportowych, brak pomysłów na zagospodarowanie przestrzeni obiektu, brak podmiotów zainteresowanych wynajmem odbijają się niekorzystnie na budżecie klubów.
Przykład? Budowa Stadionu Miejskiego im. Henryka Reymana, gdzie swoje mecze rozgrywa Wisła Kraków, kosztowała miasto 540 mln zł. Koszty utrzymania stadionu to co najmniej 5,5 mln zł rocznie, a jak twierdzą niektórzy nawet 10-12 mln zł w skali roku – kwoty, o których większość klubów sportowych w Polsce może tylko marzyć, przynajmniej w kontekście ich uiszczania za udostępnienie areny sportowej.
Stąd pomysł zaczerpnięty ze światowych aren, czyli sprzedaż praw do nazwy stadionu. Dzięki temu Legia Warszawa kilka lat temu opłacała prawie połowę kosztów utrzymania stadionu z pieniędzy, które trafiały do niej od sponsora, a Łazienkowska 3, od lipca 2011 roku, przez ponad trzy lata kojarzyła nam się z Pepsi Areną. Niestety, takie rozwiązanie bywa rzadkością.
Eventy lekiem na całe zło?
Stadionem, który nie tylko na siebie zarabia, a jeszcze przynosi rekordowe zyski, jest wielofunkcyjny PGE Narodowy. Mecze reprezentacji to tylko jedno ze źródeł wpływów, które generują zysk.
Szczyt Nato, źródło: PGE Narodowy fot. Darek Golik.
Co zatem stoi za sukcesem tej areny sportowej? 9 imprez całostadionowych, 200 wydarzeń społecznych i 250 biznesowych. Tylko w 2016 roku na PGE Narodowy pojawiło się milion dziewięćset tysięcy osób, co w połączeniu z dyspozycyjnością stadionu na szczyt NATO przyniosło prawie 20 milionów złotych zysku.
Jakub Opara, prezes PL 2012+ (spółki zarządzającej), posługuje się w odniesieniu do PGE Narodowego terminem „obiekt”. Jest to także spory biurowiec i ogromna przestrzeń konferencyjna. W ciągu roku właściwie nie ma dnia, by stał pusty. Koncerty, firmowe konferencje, szkolenia, lodowisko w okresie zimowym, to tylko kilka przykładów jego zapełniania. Polska federacja KSW zorganizowała tam Galę KSW 39, dzięki czemu sprzedażą 56 215 wejściówek pobiła rekordy UFC, amerykańskiej organizacji MMA.
Top Gear, źródło: PGE Narodowy fot. Darek Golik.
Komplet publiczności na PGE Narodowy ściągnął też kilka lat wcześniej występ na żywo znanej z kultowego motoryzacyjnego programu TOP GEAR trójki: Jeremy Clarkson, Richard Hammond i James May, w maju 2015 roku zostali także gwiazdami rodzimego Verva Street Racing. To pokazuje, że areny sportowe w Polsce mogą mieć wiele zastosowań.
Także dla kobiet
Jeśli ktokolwiek myśli, że na arenach sportowych można spotkać tylko mężczyzn, jest w błędzie. Na fali popularności fitnessu postanowiono wykorzystać współczesne trendy: zamiłowanie Polaków do ćwiczeń i chęć zdrowego odżywiania. Niewielu pamięta Hannę Fidusiewicz, gimnastyczkę i absolwentkę AWF, która wprowadziła aerobik na salony, dosłownie, bo założycielka pierwszego w Polsce fitness klubu prezentowała zajęcia początkowo w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie, a stosowne kursy kończyła w Paryżu. Dzisiaj – jak wiadomo – królowe są dwie. Mowa oczywiście o Annie Lewandowskiej oraz Ewie Chodakowskiej.
Zacznijmy od Chodakowskiej, to ona bowiem w 2014 roku pobiła rekord Guinnessa w kategorii największego treningu fitness. Bicie rekordu odbyło się podczas wydarzenia „all in for #mygirls”, które zostało przygotowane wspólnie z marką adidas na stadionie Legii Warszawa. Do udziału w tym wydarzeniu zarejestrowało się aż 6,5 tys. osób. Choć ostatecznie na treningu pojawiło się „jedynie” 2400 uczestników, to udało się osiągnąć cel.
Ewa Chodakowska firmuje także jedno z najważniejszych wydarzeń fitness w Polsce, czyli Be Active Tour. Jako, że jest osobą ambitną, podejmuje próbę pobicia kolejnego rekordu. Tym razem celem zmagań było utrzymanie ciała w pozycji „deski”, przez 60 sekund, musieli to zrobić wszyscy uczestnicy. Wyzwanie niecodzienne, na razie satysfakcja z rekordu pobitego nieoficjalnie, tak przynajmniej twierdzą organizatorzy.
Trenerka jest właśnie w trakcie 6. edycji swoich objazdowych zajęć, a najbliższe odbędą się na wspomnianych wcześniej: Arena Toruń, Ergo Arena oraz PGE Narodowym. Co więcej, sama Chodakowska zapowiedziała za pośrednictwem mediów społecznościowych, że na PGE Narodowym w Warszawie zaprasza wszystkich, aby wspólnie świętować jej urodziny. Możemy się spodziewać, że przed nami znowu bicie rekordu. Czas pokaże.
Żona Roberta Lewandowskiego również nie traci czasu. Jest jednym z prelegentów PEI – czyli konferencji fitness, która jest jedną z największych konferencji Fitness w Europie na PGE Narodowym. Anna Lewandowska porywa także tłumy, prowadząc swoje eventy w halach. „Fitness trening z Anną Lewandowską” w Hali Stulecia we Wrocławiu oraz „Karate Cardio Trening Fitness” w Atlas Arenie w Łodzi zgromadziły rzesze osób, a media rozpisywały się o kolejnych sukcesach trenerki.
Świętuj z nami
Pomysłowość organizatorów na tym się nie kończy. Dostosowując ofertę wynajmu powierzchni stadionowych do potrzeb finansowych obiektu, planując imprezy masowe, korzystają z podstawowego narzędzia, jakie stosują hotele i sale bankietowe, czyli… kalendarza. Jeśli wymarzony Sylwester, to tylko na arenie sportowej swojego ukochanego klubu! Ten pomysł już od kilku lat realizuje MKS Cracovia, organizująca całonocne szaleństwo w swojej strefie VIP. Rok 2018 powitano w klimacie iście hawajskim, a najwytrwalsi goście mieli tylko chwilę, aby wrócić do domu, przebrać się i pojawić się z powrotem na obiekcie Pasów, aby obejrzeć noworoczny trening Cracovii, czyli mecz towarzyski pomiędzy zawodnikami klubu. Nowość? Wręcz przeciwnie, to tradycja kultywowana od prawie 90 lat! Pierwszy opisany przez prasę mecz odbył się w 1930 roku.
Fot. Maks Michalczak
Rodzi się też nowa tradycja wśród licealistów. Jeszcze kilkanaście lat temu do dobrego tonu należało organizowanie studniówki w miejscu, które historycznie nawiązuje do tradycji miasta i szkoły. Sale Muzeum Narodowego, Pałac pod Baranami, zamek w Niepołomicach i inne równie nobliwe placówki chętnie gościły przyszłych maturzystów. Dziś coraz częściej studniówkowy polonez rozbrzmiewa na sportowych arenach wyposażonych w nowoczesny sprzęt, a miejsca zajmowane na co dzień przez najważniejsze osoby w klubie, odwiedzane przez sportowe legendy powodują dodatkowe bicie serca.
Czas na mistrzostwa
Już w czerwcu rozpoczną się XXI Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, które odbędą się w Rosji. Wyjazd na takie wydarzenie to dla wielu kibiców, ale także firm duży wydatek, a przede wszystkim trudności organizacyjne, na które nie mogą sobie pozwolić. Receptą na sukces w tym przypadku jest organizacja eventów na stadionach w naszym kraju, właśnie podczas meczów Polaków na turniejach. Już teraz wiele firm przygotowuje takie wydarzenia, chcąc ogrzać się w cieple wielkiej imprezy, a także zadowolić swoich pracowników oraz klientów.
Przyszłość e-sportów
Co przyniosą kolejne lata? Przede wszystkim rozwój e-sportu. Intel Extreme Masters 2017, czyli e-sportowe igrzyska tylko w zeszłym roku w katowickim Spodku odwiedziło ponad 173 tys. osób. Wydarzenie śledziło 46 milionów internautów z unikalnymi adresami sieciowymi. Dużo? Te liczby dają do myślenia: co minutę pojawiało się średnio 100 wpisów na Twitterze odnoszących się do IEM 2017. Same finały wygenerowały zaś aż 255 milionów reakcji w czołowych mediach społecznościowych. Przedstawione powyżej dane pozwalają wysnuć tezę, że areny sportowe w Polsce mają szansę nie tylko na przetrwanie, ale także na stały dochód, bo ten generują nie tylko mecze i konferencje szkoleniowe. Potrzebny jest jednak pomysł, ludzie z pasją i adresaci ich działań. Tych ostatnich można znaleźć bez liku.
Łukasz Wołek, CEO Abanana i Eura7 oraz Maks Michalczak, Pr Manager Abanana i Eura7.
Łukasz Wołek – Założyciel i CEO agencji interaktywnej Eura7 i agencji komunikacji marketingowej Abanana. Pracował dla takich marek jak Beskidzkie, Marwit, Gellwe, Góralki, Verbena, Hugo Boss. Pomysłodawca cyklu konferencji oraz warsztatów Internet ASAP, czyli organizowanych od 2012 roku spotkań umożliwiających wymianę doświadczeń dla osób z branży marketingowej. Pasjonat mediów społecznościowych, a w szczególności serwisu Instagram. Od 17 lat związany z branżą reklamową.
Maks Michalczak – Specjalizuje się w komunikacji medialnej. Dołączył do agencji Abanana z Ekstraklasy SA, gdzie odpowiadał za komunikację z mediami sportowymi. Wcześniej przez dziewięć lat pracował w Wiśle Kraków SA. W krakowskim klubie zajmował stanowisko rzecznika prasowego, kierował pracą Biura Prasowego, współpracował z dziennikarzami lokalnych i ogólnopolskich mediów, odpowiadając za politykę informacyjną klubu. Pracował dla takich marek jak: adidas, EA Sports, nc+, Oshee, Tele-Fonika, Totolotek S.A., Tyskie, Volvo.
Artykuł ukazał się OOH magazine nr 2/2018. Pobierz wersję online TUTAJ.