Rynek pracownika sprawia, że w potrzeby rekrutowanego pracownika wsłuchujemy się jeszcze bardziej niż kiedyś. Rosnąca grupa Millenialsów, czyli osób urodzonych po roku 1990, oczekuje równowagi między pracą a życiem, czyli tzw. „work-life balance”. Mniej więcej znaczy to tyle, że dla młodego pokolenia: praca jest ważna, zarabianie też, ale zaraz obok musi być czas wolny na hobby, przyjaciół i zabawę.
Zaniepokojonych pocieszę, że następne pokolenie to ci, którzy w przedszkolu uczeni byli przez zabawę, szkoła to kontynuacja nauki przez zabawę, a studia to integracja, Juwenalia, domówki i… dla utrzymania równowagi nauka. Dobry pracodawca dla nich, to będzie taki, który w ten sposób zorganizuje pracę, by ta była niezauważalnym skutkiem ubocznym zabawy.
Wiele cech znamiennych dla Millenialsów odnajdziemy u siebie czy nawet osób starszych, korzystających z dobrodziejstw nowoczesnych technologii, z Internetu albo będących przyklejonymi do smartfona, by kontaktować się z przyjaciółmi z sieci, sprawdzić pocztę albo zamówić pizzę. Wyniesiony na sztandarach przez m.in. Millenialsów „work-life balance” to w gruncie rzeczy hasło przewodnie naszej cywilizacji – nie zawsze realizowane, ale z pewnością przez większość pożądane.
Jakie więc powinno być stoisko targowe, by Millenials chciał go odwiedzić i dobrze się na nim czuł?
Stoisko po pierwsze daje coś, czego nie daje Internet: doświadczenie autentycznego kontaktu z osobą i rzeczywistymi produktami! Internet to komputer, a komputer to ekran. Ten zwykle ma nie więcej niż 45 cm średnicy płaskiego obrazu. Na tym świat doświadczeń się kończy. Najmniejsze stoisko to 3 metry średnicy, a do tego jest głębia! Stoisko to nie płaski obraz, ale przestrzeń, na której na odbiorcę czeka kontakt za pomocą pięciu zmysłów. Słowa powyższe w poprzednim stuleciu brzmiałyby co najmniej śmiesznie. Dziś dla młodego pokolenia światem realnie naturalnym jest świat „sieci”, zaraz za nim jest to, co starsze pokolenie nazywa „rzeczywistością”. Stoisko winno być więc łącznikiem między tymi światami.
Nasz gość poczuje się swojsko, gdy na ulotce lub ścianie zobaczy adres WWW, Facebooka, Instagrama lub gotowy do zeskanowania kod QR, kierujący do treści naszej firmy. By nawiązać kontakt z Millenialsem musimy pokazać, że jesteśmy „dzisiejsi” i mówimy jego językiem. Świadczyć o tym może kiosk z prezentacją multimedialną, quiz, gdzie będzie mógł się pobawić odpowiadając na proste pytania.
Możemy wspiąć się na wyższy poziom zaufania (możliwe, że nasz rozmówca mimowolnie przejdzie z nami na „TY”), jeśli na stoisku przygotowaliśmy aplikację wirtualnej rzeczywistości lub augmented reality. Pojawienie się wirtualnych okularów na nosie naszego kolegi bardzo go do nas zbliży. Młody człowiek, już nie tylko chce widzieć na zdjęciach nasze zakłady, laboratoria. Widzieć to za mało! On tam chce być! To za mało, że opowiemy, jak na naszym stoisku wyglądałby określony eksponat. On chce go „dotknąć”, „obrócić”, „przenieść” w dowolne miejsce. Właśnie takie wrażenie daje doświadczenie wirtualnej czy rozszerzonej rzeczywistości! Okoliczność taka pozwala na odcięcie rozmówcy, chociaż na chwilę, od tysięcy otaczających bodźców i skłania go do skupienia się tylko na naszej firmie. Takie doświadczenia gwarantują najwyższy wyraz bliskości, by nie powiedzieć intymności… droga do pozostania przyjaciółmi na Facebooku jest otwarta!
Millenials lubi czuć się „na luzie” i dobrze mu w swobodnym otoczeniu. Chętniej siądzie w pozycji półleżącej na wygodnej pufie, niż na krześle. Stół nie musi mieć idealnie symetrycznych rozmiarów, ale ważne, by miał wtyczkę do ładowarki USB, o Wi-Fi nie wspominając. Miło, jeśli stoisko będzie zawierało drobne, ale zaskakujące elementy scenografii, których znaczenie Millenials sam będzie musiał odkryć. Powodzenie Escape Room’ów wśród 20-30 latków nie jest przypadkowe. Młodzi ludzie wychowani na grach, oczekują podobnych doznań w rzeczywistym świecie. Stoisko w swojej ograniczoności może wystrojem, sposobem umieszczenia eksponatów, mini-eventem zaskoczyć. Próbę zaskoczenia Millenials naprawdę docenia!
Kontakt na stoisku to okazja do oddziaływania na wszystkie zmysły gościa. Uścisk dłoni, zimny napój, miękki dywan czy wspomniana pufa to dotyk! Aromamarketing też sprawdza się świetnie. Do pobudzenia zmysłu węchu przyczynia się np. pachnąca kawa. Nawet niepozorny zapach produktu np. odzieży, wnętrza samochodu, opakowania, książki sprawia, że Millenials czuje coś, czego w Internecie jeszcze długo nie zazna. Dźwięków akurat w „sieci” może być sporo. Wszystkie są jednak wyreżyserowane, zaplanowane, powtarzalne o sterowalnym natężeniu. Na targach jest inaczej! Dźwięki są spontanicznym efektem dialogów, pracy prezentowanego eksponatu.
Skojarzenie naszego produktu ze smakiem aromatycznej kawy, zimnego napoju zaspokajającego pragnienie gościa, czy z nieco bardziej finezyjnymi elementami cateringu jak: verinsy, fingerfoody, bubble tea sprawia, że nasza oferta „ma” smak. Pojawia się nowa jakość, która będzie na długo pamiętana, nawet w czasie późniejszego przeglądania naszych stron WWW albo w czasie korespondencji e-mail.
Światło! Światło to bodaj najważniejsza składowa stoiska pobudzająca zmysł wzroku. Millenials przyzwyczajony do świecącego ekranu laptopa lub smartfona przestaje dostrzegać inne elementy. Nieświecących elementów dla niego po prostu nie ma! Tutaj, idealnym wydają się być podświetlane ściany stoiska typu NextGo. Kiedyś wystarczyły roll-up-y. Dziś zbilansowana i certyfikowana poduszka świetlna NextGo z kolorową grafiką to obraz, przy którym Millenials się zatrzyma! Jeśli natomiast grafika będzie zawierała duże obrazy uzupełnione piktogramami, możliwie skutecznie zastępującymi tekst, mamy pewność, że zainteresuje się naszą ofertą.
Iluzjonista James Randi wyznaczył swego czasu nagrodę miliona dolarów dla każdego, kto w warunkach kontrolowalnych udowodni jakąkolwiek umiejętność paranormalną. Mimo że śmiałków było wielu, od lat nagrody nie dostał nikt. Millenials jest nieufny, ponad wszystko wyczulony na wiarygodność przekazu! Ma świadomość, że z pomocą Photoshopa można stworzyć dowolny obraz, nie mający nic wspólnego z rzeczywistością. Wie, że można zmontować dowolny film, stworzyć dowolny opis, przedstawić referencje opisujące… nieistniejące produkty. Targi to miejsce w 100% wiarygodne! To tu i teraz dotykamy produktu, samodzielnie weryfikujemy jego działanie, rozmawiamy z personelem stoiska, czy wreszcie, wymieniamy opinie ze stojącymi obok innymi, potencjalnymi klientami. Owi goście, podobnie jak my wcześniej, odwiedzili różne strony WWW, inne stoiska, a teraz następuje moment wymiany wiedzy i weryfikacji oferty.
Millenials to osoba niecierpliwa. Google czy Mcdonaldyzacja przyzwyczaiła go do tego, że chce mieć wszystko, zarówno informację i rzeczy – tu i teraz. Czuje, że swojej postawie nie jest wymagający. Intuicja mu podpowiada, że jeszcze moment, a dzięki drukarkom 3D już niedługo po prostu wydrukuje wymyślony przez siebie produkt. Bardziej doświadczeni życiowo czytelnicy niniejszego tekstu uśmiechną się przypominając sobie bohatera bajki „Zaczarowany ołówek”. Postać z kreskówki na długo przed digitalizacją cywilizacji, chcąc mieć dowolne przedmioty rysowała je i… po prostu miała. I pomyśleć, że nie wiedział nawet co to komputer, smartfon lub drukarka 3D.
Millenialsi, mimo setki czy nawet tysięcy „przyjaciół” na Facebooku często są samotni. By czuli się na naszym stoisku swobodnie, nie możemy zalewać ich zmasowanym „small talkiem”. Wystraszymy ich! Zainicjowanie rozmowy dzięki umożliwieniu Millenialsowi zrobienia sobie zdjęcia z serii „Insta lans” selfie na interesującym tle, będzie bardziej skuteczne niż dziesiątki wypowiedzianych słów zachęcających do współpracy.
Millenials jest bywalcem siłowni, dba o zdrowie, a w szczególności swoją sylwetkę. Wszelkie więc aktywności na stoisku, gdzie będzie mógł wykazać się swoimi możliwościami, zostaną przez niego przyjęte z entuzjazmem.
Spotkanie z Millenialsem może być ciekawym doświadczeniem dla obu stron. Wbrew pozornemu wyobrażeniu, iż poza komputerem świata nie widzi, jest on zupełnie normalną, pozytywną osobą. Chce mieć realne, dobre relacje z innymi ludźmi, chce się bawić, nawiązywać kontakty. Droga dotarcia do niego jest jednak nieco inna od tej sprzed ery telefonów komórkowych. My, gospodarze stoiska musimy drogę tę odkryć – bo parafrazując maksymę „Klient nasz Pan”, możemy stwierdzić „Millenials nasz Pan”.
Jacek Kisiała, Współwłaściciel firmy Extend Vision.
Wystawiennictwo targowe i konferencyjne.
Wywiad ukazał się w ostatnim numerze magazynu OOH event!
Wersja online: CZYTAJ TUTAJ.