Rok 2019
Praca wre. Wtorkowa odprawa i plan tygodnia – Team 1 – Poznań. Inna ekipa? Zakopane. Kolejny azymut – Gdańsk. OK. Dajemy radę. Sen jest towarem deficytowym, nasze organizmy pracują na skraju wytrzymałości. Przemierzamy niezliczoną ilość kilometrów, rozciągamy setki metrów okablowania, oświetlamy gale, koordynujemy konferencje, nagłaśniamy koncerty, wymyślamy kreacje, tworzymy wspomnienia, wywołujemy radość. Powodujemy wystrzały epinefryny, oglądamy świat z perspektywy dziesiątek metrów nad ziemią, dostarczamy ryk silnika, który brzmi jak Zeus płuczący gardło gwoździami. Kreujemy emocje, benzyna buzuje w żyłach, zapach porannej rosy przyjemnie drażni nozdrza. Czysty dźwięk i występy artystów wywołują gęsią skórkę, tańce trwają do rana, a tysiące skaczących w jednym rytmie stóp wynagradzają nam wszystko. Żyjemy pełnią życia. To emocje, na których wspomnienie każdy miłośnik adrenaliny zatrzymuje się i mówi: „Oh Yeah”…
Jesteśmy szczęśliwi
ARK obchodzi 10. urodziny. W gronie kilkudziesięciu przyjaciół (bo u nas nie ma pracowników, szefów, kierowników i podwładnych) świętujemy nasze sukcesy, osiągnięcia, snujemy plany, bawimy się, celebrujemy chwile. Mówiąc do całej Ekipy, używam słów: „Moi Kochani, podróżujemy obecnie pociągiem międzymiastowym. Mam bilety na Pendolino i w przyszłym roku przesiadamy się do nowej rzeczywistości”. Z perspektywy czasu mogę ocenić, iż środek transportu zmieniliśmy na rower. Koniec roku zamykamy z optymizmem, wiarą i spokojem – cały sezon mamy już bowiem „sprzedany”, a kalendarz pęka w szwach.
Rok 2020
Cicho jakoś. Ani basu, ani ryku silnika, ani tańca, ani hotelu, ani podróży. Świat się zatrzymał. W lutym rzeczywistość powoli zaczyna się zmieniać – coraz więcej zaniepokojonych klientów, pierwsze odwołane wydarzenia, chwile zawahania, obawy. Przygotowujemy jednak wielkie święto ARK – event dla naszych Klientów i partnerów biznesowych. Masa Artystów, atrakcji, Stadion Legii i 500 Gości. Zapowiada się niezapomniana gala i tym zajmujemy nasze głowy. Jaki tam wirus, za miesiąc będzie „po temacie”. Nie mogliśmy pomylić się bardziej…
13 marca 2020 r.
Dzień urodzin – jakże inny, wręcz historyczny. Zamknięcie granic, szkół i nakaz pozostania w domu. Szampan tego dnia ma wyjątkowo kwaśny smak, a tort jest jak gorzka pigułka.
Nie możemy się spotykać, przestajemy przychodzić do biur. Mamy poczucie, że wirus odcina nam tlen – nie tylko potencjalnie atakując płuca, ale pozbawiając nas życia i emocji, do których przywykliśmy. Nakładamy maski, a te odbierają nam tożsamość. Nasze artystyczne dusze nie mogą dać upustu swej kreatywności, ale potrzeba proaktywności nie daje nam spocząć na laurach.
Kolejne tygodnie upływają niepostrzeżenie. Nie potrafimy po prostu siąść i czekać. Przede wszystkim jednak – nie chcemy tego robić. Najłatwiej jest westchnąć i powiedzieć – „nie da się”, ale to oznacza dezercję. Czy jesteśmy na nią gotowi? NIGDY!
Pełni energii i wiary przygotowujemy nowe usługi – employer branding, kampanie CSR, kreowanie wizerunku, procesy sprzedażowo-marketingowe. Głowy aż parują od pomysłów, koncepcji, analiz. Bywa raz lepiej, raz gorzej. Odnajdujemy się w nowej rzeczywistości – konferencje, integracja czy power speech przeniesione są do sieci, a eventy pakujemy do pudełek. Zaczynamy widzieć pewne plusy wirtualnych rozwiązań, ale cały czas mamy jednak wrażenie, że nowoczesne technologie rozpychają się łokciami zbyt mocno i odbierają analogowej rzeczywistości należne jej miejsce. E-emocje nie są te same, brakuje w nich szaleństwa, gonitwy i żywiołu, dźwięku muzyki na żywo, relacji międzyludzkich i zwykłego uścisku na odchodne. Mimo iż żyjemy „na pół gwizdka”, to gdzieś z tyłu głowy tli się myśl – od zawsze i na zawsze potrzebujemy, jako gatunek stadny, chleba i igrzysk…
Ale szklanka jest też do połowy pełna. Pierwszy raz od kilkunastu lat mamy wolne weekendy, nie trzeba już umawiać się z nami na towarzyskie spotkanie z półrocznym wyprzedzeniem, można opalać się z intencją, a nie przez przypadek, niespiesznie ulepić 150 pierogów z truskawkami. Na magazynie panuje porządek, a telefon nagle staje się „dodzwanialny”. Sama gotuję, ćwiczę, spędzam czas z ważnymi dla siebie ludźmi, nawiązuję nowe przyjaźnie, kontakty, relacje biznesowe. Żyję inaczej, wolniej, ale czy to znaczy, że gorzej?
Dziś wracam myślą do listopadowego spotkania i prezentu, który otrzymałam od swojej Ekipy. Był to m.in. kubek, na którym jest przesłanie – „Padłaś? Popraw koronę i do roboty”!
Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak codziennie, niezmiennie i z entuzjazmem wstawać i brać się do pracy. Chociaż może bywa ciężko, wspomniany już wcześniej rower staje się zbyt niewygodny, a góra przed oczami za stroma.
Wiem jednak jedno NA PEWNO. Wrócimy. Silniejsi, mądrzejsi, entuzjastyczni, nieopanowani, płomienni, szaleni, temperamentni, żywiołowi, intensywni, niepohamowani, nieposkromieni i niepowstrzymani. A jedyną pandemią, którą będziemy wspominać za rok, będzie pandemia kreatywności. I tego życzę sobie i Wam.
—
Agnieszka Ramiączek – Prezes Zarządu, dyrektor kreatywny w agencji eventowej ARK, absolwentka wydziału Prawa i Administracji UMCS oraz Języka Rosyjskiego Biznesu UJK. Od ponad 10 lat doskonali swe umiejętności organizatorskie i przywódcze prowadząc własną działalność gospodarczą. Kocha swoją pracę, podchodzi do niej z wielką pasją i ogromnym zaangażowaniem. Jest perfekcjonistką, nie jest łatwo sprostać jej oczekiwaniom, a poprzeczkę podnosi przede wszystkim sobie. Nieustannie odczuwa kompulsywną potrzebę rozwoju.
Artykuł ukazał się w najnowszym wydaniu OOH magazine. Do pobrania TUTAJ.