Logo

Media & maszyny

Dwie dekady Świata Poligrafii

O 20-leciu działalności, przeobrażeniach branży poligraficznej, wejściu „do Internetu” i wyzwaniach przyszłości mówi Mirosław Pawliński, redaktor naczelny Świata Poligrafii.Dodaj nowy

W 2000 został powołany do życia Świat Poligrafii. Jaka jest geneza tego czasopisma?

Pomysł był efektem realizacji zupełnie innego projektu. Zresztą jak to zawsze w życiu bywa, gdy pewnymi sytuacjami rządzą przypadki. Jednym z nich była rozmowa ze Stefanem Jakucewiczem, ówczesnym wykładowcą Instytutu Poligrafii w Warszawie, którą odbyliśmy w styczniu 2000 roku. To był moment decyzyjny, a później wszystko potoczyło się już błyskawicznie. Moja małżonka Renata przejęła na siebie większość prac związanych z przygotowaniem organizacyjnym, sprzętowym, była też odpowiedzialna za pierwsze kontakty z późniejszymi klientami. To jej praca z pierwszego roku była kluczową, by czasopismo w ogóle mogło się ukazywać. Oczywiście, rok 2000 był też niezwykle interesujący. W naszej branży rosły w potęgę słowa „druk cyfrowy” i tendencja, przynajmniej ta wizjonerska, wyraźnie mówiła o tym, że bardzo szybko ta technologia opanuje poligrafię. Dodatkowo, Internet, który przeżywał swój bum, powodował, że i nasza branża zaczęła poważniej myśleć o nowych technologiach. Dlatego wybraliśmy kierunek prezentacji nowoczesnych technologii w branży i promowania ich prezentując je nie tylko od strony teoretycznej, ale i praktycznej.

Dość szybko, bo już rok później wdrożyliście swój serwis internetowy?
Tak. To był duży przeskok wizerunkowy. Chociażby dlatego, że był to pierwszy w Polsce redagowany serwis informacyjny dla poligrafii prezentowany online. To co dzisiaj jest niejako standardem, my posiadaliśmy zaledwie po pierwszych trzech wydaniach czasopisma. To było duże osiągnięcie i propozycja dla firm, które w tym czasie w naszej branży rozwijały się niezwykle dynamicznie. Kiedy pracowaliśmy nad pierwszymi wydaniami czasopisma w technologii digital, większość osób mówiła, że nie ma to sensu. Choć takie tematy jak personalizacja, przez wszystkich uczestników tego rynku były poruszane już wcześniej, to właśnie nasz tytuł pokazał praktyczne tego wykorzystanie.

Chyba nie ma wątpliwości, że nowoczesne wydawnictwo, które istnieje w świadomości czytelników musi oferować dostęp do treści online. Przy tak szybko zmieniającym się rynku właściwie można pokusić się o stwierdzenie, że forma tradycyjna powoli odchodzi do lamusa. Paradoks jednak polega na tym, że my wydajemy czasopismo dla branży poligraficznej. Nie wyobrażamy sobie, by drukarz otrzymał czasopismo branżowe w postaci elektronicznej. Na pewno tym końcowym produktem powinno być czasopismo drukowane.


Jedna z konferencji organizowana przez Świat Poligrafii

Wspomniał Pan o personalizacji. W branży poligraficznej to dziś zarówno standard i konieczność. Jak wyglądały te początki u Was?

Pamiętam, jak podczas konferencji branżowej, przedstawiciele jednej z kluczowych firm przygotowali wspaniałą prezentację dotycząca tego tematu. Jakież było zdziwienie prelegenta, kiedy po jego wystąpieniu zobaczył relację w naszym serwisie internetowym z tego, co przed chwilą omawiał. I totalne zaskoczenie na jego twarzy przyglądając się wydaniu czasopisma z jednego miesiąca, które posiadało trzy różne okładki. To było 14 lat temu. Nadal utrzymujemy ten standard, zdarzają się wydania z różną ilością okładek.

Jak to możliwe? Posiadamy wiedzę z obszaru produkcji, część redakcji pracowała w drukarniach przez wiele lat na różnych stanowiskach. Część z nas posiada wiedzę z zakresu DTP. To powoduje, że nasze doświadczenia i wiedza nabierają zupełnie innych wartości. Wystarczy zwrócić uwagę na zagadnienie zarządzania kolorem podczas druku. Nie wszystko co wyrzuci z siebie komputer jest w 100% interpretowane przez naświetlarkę dokładnie tak, jak byśmy chcieli. Później dochodzą jeszcze kwestie druku. Nieraz zdarzało się, że realizowaliśmy wręcz karkołomne zadania, gdzie w tej samej drukarni, ten sam drukarz, na tej samej maszynie i ustawionych wartościach przy zachowaniu tego samego podłoża realizował druk czasopisma innym kompletem farb. Kto nie widział efektu końcowego, nie wie o czym w tej chwili mówię. Wszystkie parametry zachowane, jak najbardziej zbliżone do siebie, jeden zmienny – farba. Na końcu ten sam produkt, ale jakże inny.

Dokąd zmierza Świat Poligrafii? Czego życzyć Wam na kolejne 20 lat?

Zaledwie kilka tygodni przed pandemią znaleźliśmy to, czego szukaliśmy przez lata. Proszę sobie wyobrazić oprogramowanie, na którym pracuje redakcja, gdzie przygotowany materiał jednym kliknięciem znajduje się w wersji cyfrowej wydawnictwa, innym kliknięciem na stronie internetowej, kolejnym kliknięciem trafia w swoje miejsce do czasopisma od razu z pełnym łamaniem tekstu w języku polskim, itd. Plus bonus w postaci materiałów filmowych i nie tylko.

I jest to możliwe wraz z bieżącym tłumaczeniem i wyprodukowaniem w 100% personalizowanego produktu w całości dla jednego Czytelnika w tych wszystkich obszarach. To właśnie nas zaskoczyło, że jednak jest ktoś, kto domyślił się potrzeb współczesnego wydawnictwa. To właśnie taki tytuł chcemy zaoferować naszym Czytelnikom i wszystkim tym, którzy interesują się poligrafią.

Zaskoczeniem jest też to, że pomimo wszystkiego tego, co działo się przez minione lata, mamy tak duże wspaniałe grono Czytelników, osób i firm, którzy nam zaufali i możemy tworzyć razem nowoczesne wydawnictwo dla mediów i druku.

Rozmawiała Katarzyna Lipska-Konieczko

Artykuł ukazał się w ostatnim numerze Raportu Dostawców Mediów i Maszyn, dostępnym TUTAJ.