O działaniach projektowych i edukacyjnych na rzecz poprawy estetyki w reklamowej przestrzeni publicznej, flagowych projektach – Biennale sztuki miejskiej w Gdyni oraz szyldowym re:designie w Warszawie mówi Monika Domańska ze Stowarzyszenia Traffic Design.
Jaka jest geneza powołania stowarzyszenia?
Stowarzyszenie Traffic Design powstało w 2012 roku, jednak już wcześniej realizowaliśmy projekty w przestrzeni publicznej. Pierwsza edycja festiwalu w 2011 roku (jeszcze przed sformalizowaniem) skupiała się głównie na estetyzacji terenów wokół linii SKM w Trójmieście, m.in. stacji Sopot Główny, Gdynia Redłowo czy Gdańsk Wrzeszcz. Z wydarzenia lokalnego, dzięki wsparciu Miasta Gdynia, szybko staliśmy się ogólnopolskim festiwalem murali, by potem zyskać międzynarodową renomę. Wraz z rozwojem zaczęliśmy poszerzać swoje horyzonty, eksperymentować z całościową przemianą przestrzeni (jak peron Redłowo SKM), współpracować nie tylko ze street-artowcami, ale także projektantami czy architektami. Z tych połączonych mocy i naszych zainteresowań zrodziły się nowe projekty, jak np. szyldowy re:design czy akcja odmalowywania bloków z „pastelozy”.
Co udało się zrealizować przez te lata?
Obecnie w Gdyni znajduje się około 100 naszych realizacji. Są to bardzo różne projekty – od wielkoformatowych murali po malutkie interwencje wielkości kratki wentylacyjnej. W mieście powstały np. artystyczne bramy (m.in. projektu Pawła Ryżko i Gosi Stolińskiej), płaskorzeźby w tunelu (współpraca Mozi i Chazme) czy na fasadzie budynku przy Zygmunta Augusta (UVMW x Ceramika Paradyż), szyldy, neony, sgraffito czy rzeźby (np. Oskara Zięty i Mariana Misiaka). Mamy też szyldowe realizacje w Warszawie, Gdańsku, Lesznie oraz innych polskich i zagranicznych miastach.
Rozszerzyliście pole działania na Warszawę. Jakie projekty planujecie w stolicy?
Rafał Kołsut, Stowarzyszenie Traffic Design.
Właśnie zrealizowaliśmy drugą odsłonę projektu re:design w Warszawie. Metamorfozę przeszły lokalne biznesy na Kamionku i Grochowie. Wcześniej nowe szyldy pojawiły się na Pradze Północ. W ramach działań z Na_prawa Warszawa nowe oznakowanie ma już ponad 20 prawobrzeżnych lokali. Rozmawiamy z różnymi potencjalnymi partnerami: markami, wspólnotami mieszkaniowymi, przedsiębiorcami, agencjami reklamowymi, aby wspólnie działać na rzecz polepszania estetyki przestrzeni publicznej.
A jak generalnie stowarzyszenie ocenia poziom artystyczny reklamy zewnętrznej w Polsce, co wymaga poprawy?
Ciężko mówić o poziomie, kiedy specjalistów od szyldów czy aranżacji witryn wyparły w latach ’90 drukarnie oferujące kasetony obklejone krzykliwą folią. Potem doszły do tego billboardy, banery na płotach, siatki wielkoformatowe, ledy, wszelkiej maści potykacze i ulotki – o bardziej kreatywnych pomysłach nie wspominając. „Ponieważ identyfikacja sąsiedniego lokalu krzyczy, krzyczeć muszę też i ja” – takie myślenie doprowadziło nas do reklamowego wyścigu zbrojeń, na który uodporniają się mieszkańcy, a który degraduje to jak wyglądają polskie miasta.
Czy ustawa krajobrazowa, która miała być remedium na chaos wizualny w polskich miastach, przyniosła oczekiwany efekt?
Niestety, nadal zdecydowana większość miast nie przyjęła własnych uchwał, które umożliwią ogarnięcie tego chaosu. W grę wchodzi wiele elementów: polityka, determinacja (lub jej brak) wśród urzędników, lobby reklamowe, świadomość mieszkańców i przedsiębiorców, itd. Większość lokalnych uchwał jest zaskarżana, co znacząco wydłuża ich wejście w życie. Potem następuje jeszcze okres dostosowawczy, dlatego efekty będziemy mogli oceniać w skali kilku lat.
Jaki macie kolejne pomysły na walkę z „szyldozą”?
Przede wszystkim działamy dobrym przykładem. Kiedyś myśleliśmy o przyznaniu nagrody za najgorszy szyld, ale szybko się opamiętaliśmy. Zawstydzaniem kogoś i dawaniem mu darmowego rozgłosu nie wprowadzimy realnej zmiany. Działamy na różnych polach. Jednym z nich jest edukacja – organizujemy warsztaty, występujemy na konferencjach, na spacerach, wernisażach czy w mediach opowiadamy o zmianach, które dokonujemy na polskich ulicach. Wspólnie z miastami piszemy podręczniki dobrych praktyk reklamowych albo dzielimy się wiedzą w procesie tworzenia uchwał krajobrazowych. Mamy także na koncie współpracę z Mastercard, wspólnie realizujemy akcję: DobryZnak, w ramach której zmieniamy szyldy przedsiębiorców. Zabraliśmy się także za wygląd polskich bloków, wspólnie ze wspólnotami i zarządcami walcząc z „pastelozą”. Namawiamy także marki do ciekawszych form ekspozycji, które wzbogacą życie mieszkańców i przysłużą się przestrzeni publicznej, a nie zakryją kolejny budynek wątpliwej jakości siatką wielkoformatową.
Rozmawiała Jaga Kolawa
Wywiad ukazał się w ostatnim numerze OOH magazine, pobierz bezpłatnie TUTAJ.