Nie do końca zrozumiałem czy tematem numeru miał być marketing kobiet czy o kobietach w marketingu. Różnica w zasadzie taka sama jak między piciem w Szczawnicy, a szczaniem w piwnicy. Temat został mi przekazany na zacnej imprezie z okazji FestiwaluMarketingu.pl. Nie byliście? A to mocno zachęcam. Warto. Musi więc być i o tym i o tym, bo na konsultacje nie ma czasu, a artykuł powstaje na drugiej półkuli.
Arkadiusz Majewski
Właściciel Red Bird
Gdyby pisała go kobieta, powstałby także, na drugiej półkuli mózgowej. Zastanawiałem się głęboko (naprawdę głęboko, jakieś 30 m pod wodą) czy są jeszcze jakieś fajne reklamy? Albo raczej dlaczego wszystkie nie mogą być fajne. Muszę się nad tym zastanawiać, ponieważ tak rzadko oglądam coś na ekranie, że w tych nielicznym momentach czekam na coś co mnie zaskoczy. Czym jest „fajność Reklamy”? Chyba tym, o co wszystkim marketerom chodzi. Chwilą refleksji i chwilą emocji.
Powiecie, że nie da się takiej reklamy zrobić dla każdego produktu? Co może być emocjonującego w czopkach albo w żelu intymnym? Dlatego w niektórych reklamach chodzi tylko i wyłącznie o powtórzenia nazwy marki jak największą liczbę razy w zestawieniu z problemem jaki rozwiązuje produkt. Remedium na głowy bolenie czy „kuśki stajenie” powtórzone odpowiednią ilość razy staje się nam na tyle znajome, że załatwia i problem i kwestię rozpoznawalności. Ale gdyby kobiety robiły reklamy założę się, że byłyby bardziej wyrafinowane, niż te o płonącym konarze. Nie wiem czy to kwestia tego, by chcieć czy tego, by móc. Nie wyobrażam sobie jednak reklam bez kobiet. Trudno się nie zgodzić, że wystarczy atrakcyjną kobietę „wstawić” w reklamę dowolnego produktu by podnieść jego atrakcyjność. Z tego właśnie powodu „cyc wygrywa z mózgiem”. Najprostszym przykładem są oczywiście kalendarze ścienne w warsztatach mechanicznych. Reklamowana w ten sposób choćby najmniejsza śrubka samochodowa zyskuje co najmniej o połowę. No właśnie, „o połowę”. Majstersztykiem jest dla mnie reklama Rankomatu sprzed paru lat. Sformułowania „o połowę” mógłbym słuchać bez końca albo ustawić sobie jako dzwonek w telefonie. Niby nic wielkiego, a jakże skuteczne.
Duży szacunek żywię ostatnio do pani Marty Karczewicz*. Warto sprawdzić to nazwisko i poczytać o niej więcej. Zaryzykuję nawet tezę, że to jej prace dają pracę wielu z nas. O ile pewnie wymienilibyście kilka nazwisk kobiet w marketingu odpowiedzialnych za sukcesy marek, o tyle pewnie jej nazwisko nie przyszłoby Wam do głowy w tym kontekście. A pewnie nie byłyby one możliwe bez Pani Marty. Otóż jest ona odpowiedzialna za tworzenie nowoczesnych kodeków umożliwiających przesyłanie video wysokiej rozdzielczości. Czyli krótko mówiąc streaming video, relacje na żywo, reklamy video na telefonach to po części sprawka tej pani. Jak to w życiu, jest też druga strona medalu. Wraz z łatwością przesyłania filmów pojawiają się zjawiska negatywne takie, jak rozpowszechnianie pornografii lub patostreaming. No cóż, wygląda na to, że zawsze znajdzie się człowiek, który zechce przejść na ciemną stronę mocy.
Nie wiem kto jest odpowiedzialny za marketing polityczny. Nie ważne czy kandydatów kobiet czy mężczyzn. Stawiam na to, że to jakiś zblazowany facet. Widzę go oczami wyobraźni. Dobiega siedemdziesiątki. Ma znoszoną marynarkę, rozdeptane buty, przetartą koszulę na kołnierzyku z żółtymi przebarwieniami od potu pod pachami. Nic w życiu nie zrobił osobiście. Nie powiesił obrazka na ścianie, nie był nigdzie na świecie, nie mówi w żadnym obcym języku, nie ma prawa jazdy, konta w banku, ale wszystko wie lepiej. Każe kandydatom prawić co cztery lata te same farmazony. Bo zawsze działały. A rzesza ludzi co cztery lata się na nie nabiera. Przynajmniej ta, która na wybory uczęszcza. „Nie ma takiego chłopa, któremu by jajka nie śmierdziały” jak mawiał Dobry Wojak Szwejk. Może w końcu jakaś kobieta wzięłaby się porządnie za marketing polityczny? Nareszcie zapachniałoby fiołkami.
Jak już doszliśmy do polityki to największe wrażenie zrobiła na mnie nastolatka ze Szwecji. Greta Thunberg. Dziewczyna jest jak Max Kolonko. Mówi jak jest. Bez owijania w bawełnę wygarnia prosto w oczy politykom kim są i co zrobili oraz co się stanie jeśli nadal będą pitolić tak jak do tej pory. Ma dziewczyna cohones największe ze wszystkich marketerów świata. Gdyby kobiety takie jak ona zajmowały się marketingiem środowiska, problem zmian klimatycznych w ogóle by nie istniał. Ponieważ do wrażliwości i myśleniu o konsekwencjach tego co się robi, a nie o chwilowych sukcesach trzeba właśnie kobiet. A bez natychmiastowego działania i wywierania presji środowiskowej na wszystko i na wszystkich nic nam po naszym marketingu. Ludzie będą mieli inne zmartwienia na głowie i naprawdę wszystko głęboko w d… Chociaż kto wie, czy znowu nie znajdzie się ktoś, kto właśnie wtedy znowu rozpowszechni żel intymny…
*Przyp. red. Jej prace umożliwiły streaming wysokiej jakości filmów. Dążyła do stworzenia technologii, która umożliwiłaby tysiąckrotną kompresję plików wideo bez zauważalnego pogorszenia jakości obrazu. Przyczyniła się do powstania standardu Advanced Video Coding (AVC), który jest dziś powszechnie używany w kodowaniu obrazu. Jej nazwisko pojawiło się w ponad 400 zgłoszeniach patentowych, z czego prawie 130 uzyskało patenty europejskie [1].
Artykuł ukazał się w ostatnim numerze OOH magazine, pobierz bezpłatnie TUTAJ.