Wraz z ilością wydarzeń na rynku rośnie apetyt na spektakularne atrakcje dla gości. Efekt WOW jest tym, czego uczestnicy pragną najbardziej. Z pewnością do takich właśnie możemy zaliczyć pokazy akrobatyczne. O akrobatycznym punkcie widzenia, kontaktach z ludźmi i mediami, występach za granicą oraz o tym, co wspólnego mają pokazy akrobatyczne i eventy opowiada Anna Filipowska, akrobatka związana z branżą eventową od 2009 roku, zajmująca się pokazami w kielichu.
Jest Pani zdolną i utalentowaną artystką teraz już znaną w całej Polsce. Jak się zaczęła przygoda z pokazami i skąd pomysł na występy w kielichu, które są Pani znakiem rozpoznawczym?
Anna Filipowska: Moja przygoda z show w kielichu rozpoczęła się bardzo naturalnie. Swoje umiejętności kształciłam od dziecka. Jeszcze jako zawodniczka sportowa miałam przyjemność stawiać pierwsze kroki w świecie artystyczno-eventowym. Moje doświadczenie sportowe ubrane w artystyczny wyraz cieszyło się dużym powodzeniem. To był dla mnie sygnał, by po skończeniu kariery sportowej przygotować coś, co zaskoczy wszystkich. Wtedy pojawił się pomysł na pokaz akrobacji w kielichu. W Polsce nie ma wielu osób, które zajmują się tego typu show, dlatego atrakcja od razu się sprawdziła. Akrobacje tego typu nie wymagają wielkiej przestrzeni, dlatego na każdym evencie można wykonać pokaz.
Czym zajmuje się Pani oprócz akrobatyki? Jak wygląda przeciętny dzień artystki? Czy to tylko treningi czy również praca z klientem?
Mój dzień zaczyna się od treningu, potem przygotowanie zbilansowanych posiłków na cały dzień. Dieta jest bardzo ważna w życiu artystów oraz sportowców. Kilka kolejnych godzin to czas na pracę przy komputerze. Kreowanie nowych projektów, przygotowanie odpowiednich kostiumów, muzyki, rekwizytów. Ponadto odpisywanie na maile, zapytania, dbanie o wizerunek firmy. Moją rolą jest również sprzedaż. Wieczorem znów czas na trening własny oraz moich podopiecznych. Pod moimi skrzydłami jest kilka uzdolnionych akrobatek, które stawiają pierwsze kroki w świecie artystycznym. Moim zadaniem jest przygotowanie nie tylko od strony artystycznej, ale również życiowej. Praca artysty wiąże się z ciągłymi wyjazdami. Zaplanowane dni w domu przebiegające zgodnie z harmonogramem to luksus. Podczas wyjazdów dzień dostosowany jest do danego projektu, który zawsze realizuję z najwyższą starannością.
Akrobacje to zajęcie o dużym ryzyku i dość kontuzjogenne. Jak artyści sobie z tym radzą? Czy przeszła Pani jakieś poważniejsze kontuzje?
Na szczęście kontuzje nie zdarzają mi się zbyt często. Miałam kilka drobnych urazów, które nie przysporzyły mi wielu problemów. Obowiązkiem każdego artysty jest wsłuchanie się w swój organizm i reagowanie na sygnały, kiedy mówi dość. Nie jest to trudne do rozpoznania, nasze ciało wszystko nam powie. Jednak często ludzie mają zbyt wysokie ambicje i zdrowie nie jest dla nich priorytetem. Jest to najczęściej popełniany przez artystów błąd. Mądry trening to dyscyplina, systematyczność i odpowiednia technika. Nie należy o tym zapominać podczas codziennych ćwiczeń. Gdy te zasady są utrzymane prawdopodobieństwo kontuzji jest minimalne. Choć pamiętajmy, że przy pracy ciałem nigdy nie można ich wyeliminować.
Nie mogę nie zadać tego pytania. Czy program Mam talent i wszelkie kontakty z telewizją pomogły w promocji show? Jakie są Pani doświadczenia z mediami?
Wystąpienie w programie było czymś innym, ale postanowiłam spróbować swoich sił. Jak widać, było warto. Kontakt z mediami otworzył mi drogę do świata eventów. Po programie wiele osób dowiedziało się o tańcu w kielichu. Organizatorzy zaczęli dzwonić z propozycjami wystąpienia podczas wydarzeń, co bardzo mnie cieszy. Inaczej jest za granicą. O karierę międzynarodową trzeba było zapracować tylko i wyłącznie doświadczeniem oraz umiejętnościami. W końcu to główny argument mojego profesjonalizmu. Media traktuję jako przyjemny dodatek.
Proszę opowiedzieć o swojej największej przygodzie związanej z pokazami, najlepiej podczas jakiegoś eventu. Czy często zdarzają się zaskakujące, nieplanowane sytuacje podczas występów na żywo?
Każda realizacja to wielka przygoda. Zawsze poznajemy ciekawych ludzi i to jest największa wartość, gdyż potem razem tworzymy coś niepowtarzalnego. Ciężko wybrać jedną wyjątkową historię, zbyt wiele ich było. Ale jak kiedyś usłyszałam od kogoś mądrego – eventy to praca na żywym organizmie. Zgadzam się z tym w 100%, tu mamy wiele wspólnego. Podczas pokazów też wszystko odbywa się na żywo. I choć możemy sobie zaplanować w głowie najlepsze scenariusze, to mały szczegół potrafi zepsuć całą koncepcję. Tak samo jest podczas eventów. Dlatego w obydwu tych branżach nie można się poddawać i nie załamywać porażkami, które są wpisane w każdą działalność.
[galeria=”1″]
Dużo Pani podróżuje? Czy miała Pani okazję zaprezentować swój niezwykły talent również za granicą?
Miałam przyjemność występować w wielu miejscach na całym świecie. To ogromny plus tego zawodu. Jestem bardzo zadowolona i wdzięczna za to, że mogę zwiedzać najdalsze zakątki świata. W profesji artysty nie liczy się nic poza umiejętnościami. Dlatego artysta z Polski może występować podczas otwarcia stadionu w Brazylii, a brazylijska tancerka prezentuje sambę podczas dwudziestolecia firmy w Polsce.
Moje podróże po świecie odbywają się sukcesywnie od lat. Cieszy mnie też, że poznaję artystów z różnych zakątków i mogę wymienić się doświadczeniami. Miałam przyjemność brać udział w show akrobatycznym na statku, który opływa świat. Występowałam również w przedstawieniu akrobatycznym Chimelong w Chinach. Jest to niesamowite doświadczenie i przygoda, której nie zapomnę do końca życia.
Może się Pani pochwalić jakimś wyjątkowym wydarzeniem, na którym miała okazję występować?
Bardzo cenię sobie występy w Polsce, moim rodzinnym kraju, ale największe wrażenie zawsze robi na nas to, co nieznane. Na pewno takim wydarzeniem, które zaskoczyło mnie była ceremonia otwarcia Pucharu Świata w piłce nożnej halowej w Kuwejcie. Wszystko dopięte na ostatni guzik, ogrom pracy włożony w przygotowanie tak spektakularnego wydarzenia oraz logistyka ogromnej ilości organizatorów pokazały profesjonalizm na najwyższym poziomie. Innym wydarzeniem, które zapamiętałam był Festiwal Sztuki Scenicznej w Korei. To wydarzenie zaliczam do najbardziej ekscytujących pod kątem pracy z profesjonalnymi choreografami oraz artystami z całego świata.
Co będzie za kilka lat z Pani karierą? Jak wiemy artyści nie występują na scenie wiecznie. Jakie są Pani plany na przyszłość?
Oczywiście zdaję sobie z tego sprawę, dlatego poza moimi show rozpoczęłam również edukację młodych talentów. Wiem jak ważne jest, by wcześnie zacząć. Potem pojawia się coraz więcej ograniczeń. Dlatego bardzo dbam o rozwój swojej grupy akrobatycznej SK Talent. Uczę akrobatki światowej klasy stawiać pierwsze kroki w świecie artystyczno-eventowym. Zależy mi na realizacji projektów grupowych, by łączyć różne umiejętności podopiecznych. Pracujemy nad nowymi innowacyjnymi pomysłami. Łączymy umiejętności sportowe z efektami świata, wody, ognia, wiatru, cieni, co daje odbiorcy wyjątkowe wrażenia. Przygotowujemy specjalne spektakle nawiązujący do tematu widowiska, czy eventu tak, by nasza oferta była spersonalizowana. Możliwości akrobacji kończą się tam, gdzie kończy się nasza wyobraźnia, a ta jak na razie ma się bardzo dobrze.
Rozmawiała Paulina Pięta
Anna Filipowska – artystka sceniczna, założycielka grupy SK Talent, dyrektor artystyczny oraz trener akrobatyki sportowej. W branży eventowej istnieje od 2009 roku. Jest członkiem światowej klasy projektów artystyczno-akrobatycznych. Jej autorskie programy podziwiać można było między innymi w Niemczech, Holandii, Szwajcarii, Francji, Włoszech, Czechach, Słowacji, Izraelu, Korei oraz Chinach. Doświadczenie i wiedzę wykorzystuje podczas kreowania nowej magicznej rzeczywistości w świecie akrobatyki, sztuki i eventu. Zdobywczyni trzeciego miejsca piątej edycji Programu Mam Talent. Wielokrotna mistrzyni Polski w akrobatyce aportowej w latach 2005-2009. Finalistka Mistrzostw Świata i Europy tej dyscypliny. Magister wychowania fizycznego.
Wywiad ukazał się w OOH Event. Wersja online znajduje się TUTAJ