Polskie lokalne kina próbują odnaleźć się w nowej sytuacji. Epidemia dotknęła je w ten sam sposób co wszystkie instytucje kultury. Ale choć zamknięte, wykazują żywotność godną najlepszej rozrywki Polaków. Oto co dzieje się w kinach pod nieobecność widzów.
Projektory wyłączono 12 marca; kina stanęły jako jedne z pierwszych instytucji w kraju. Od tego dnia w miejscach takich jak Rialto w Poznaniu, Kijów w Krakowie Wisła w Warszawie, Pionier w Szczecinie zaczęła się kwarantanna od ulubionej sztuki Polek i Polaków – kina i filmu. Tu wystarczy przypomnieć, że w 2019 roku sprzedano u nas ponad 60,2 mln biletów kinowych, ustanawiając kolejny roczny rekord frekwencji. Teraz właściciele kin lokalnych na terenie całego kraju liczą na wsparcie widzów i solidarność lokalną.
Chodzi o e-bilety w przedsprzedaży, bezterminowe, do wykorzystania w przyszłości na dowolne seanse. Akcję zapoczątkowała i steruje nią organizacja od lat wspierająca kina lokalne – firma KinAds prowadzona przez Kingę Dołęgę-Lesińską. – Chodziło nam o to, aby podtrzymać życie kinowe w kraju. Umożliwić naszym kinom – a jest ich prawie 330 – kontakt z widzami i podtrzymać więzi, jakie łączą lokalne społeczności z ich ukochanymi kinami – mówi Kinga Dołęga-Lesińska.
Społecznościowe wspieranie kulturalnych inicjatyw jest od lat wpisanie w dobrą stronę tak samo internetu, jak i kina. Zresztą z narzędzi crowdfundingowych korzystają też artyści w muzyce, czy literaturze. Zaś najsłynniejszy polski film zrealizowany tą metodą to „Tylko nie mów nikomu” braci Sekielskich. Takie akcje są więc dla polskiej X muzy nieobce; tym bardziej kina liczą, że i teraz uda się połączyć pożyteczną inicjatywę z korzyściami przyszłości.
W akcji #wspieramykinapolskie chodzi o to, aby dotrzeć przez internet do jak największej liczby Polek i Polaków i zachęcić ich do kupienia e-biletu na przyszłe seanse. Przecież wiadomo, że w momencie, gdy epidemia odpuści znów wyjedziemy z domów w poszukiwaniu emocji i atrakcji. Na ich liście z pewnością znajdzie się lokalne kino, które przetrwało także dzięki nam. Czy to nie budująca świadomość? Już teraz wiadomo, że w skrajnych warunkach tylko dzięki społecznościom silnie zaangażowanym w zapewnienie sobie podstawowych warunków do życia, mogą one przetrwać. Wraz z nimi instytucje kultury. To one będą bardzo potrzebne w niedalekiej przyszłości, na drugim etapie wychodzenia z epidemii – dochodzenia do normalności.
Obecnie kina lokalne mierzą się z brakiem przychodów i koniecznością utrzymywania pracowników oraz infrastruktury. Są to koszty związane z wynajmem sal, pensjami, rachunkami, etc. Oczywiście, żadne kino nie otwiera listy lokalnych instytucji, których funkcjonowania potrzebujemy w czasach kryzysu. Jednak patrząc w przyszłość – to właśnie takie instytucje jak lokalne kina mogą ucierpieć najbardziej, bo pozostawione na końcu listy spraw do załatwienia, mogą po cichu wyparować z lokalnej mapy kulturalnej.
Jak pomóc? Na stronie internetowej www.wspieramy-kina.pl można wybrać lokalne kino, jakie chce się wesprzeć, kupując bilety o bezterminowej ważności, które wykorzystamy, gdy kino ponownie się otworzy. Obecnie w ofercie znajduje się już kilkadziesiąt kin, ale wciąż dochodzą nowe. – Pamiętam, że w czasach kryzysu 2008 roku Polacy chodzili do kina, bo chcieli w ten sposób odreagować niepokój, jaki niosły wydarzenia, na które nie mieliśmy wpływu. Mam nadzieję, że teraz kina odegrają podobna rolę – mówi Kinga Dołęga-Lesińska. – Kina świetnie sprawdzają się jako filtry dla naszego niepokoju, i mogą przyczynić się do odbudowania wspólnoty – dodaje.
Kupienie otwartego e-biletu nie tylko daje kinu doraźny zastrzyk finansowy pomagający przetrwać najbliższe miesiące. Będzie to też symboliczny gest wsparcia tego, co wyjątkowe i bliskie. Lekcja kryzysu, jaką odbieramy już teraz, wskazuje bowiem wyraźnie, że to, co dostępne na miejscu, wytwarzane bądź obsługiwane przez sąsiadów, stanowi trwały element antykryzysowej infrastruktury. W jej zbiorze znajdują się też instytucje kultury. Dlatego #wspieramykinapolskie.